Hhrrru?
To ja Misha. Emi chciała, żebym wczoraj coś napisał. Ja też chciałem. Ale się nie udało. Miałem bardzo ciężki, okropny, smutny, niemiły i nieprzyjemny dzień. Jeszcze nigdy nie było tak okropnie. A nie, było trzy razy gorzej. Jak mnie moja ludzka mama zabrała od mojej prawdziwej Mamusi i ja ciągle płakałem i miałem podobno bardzo smutne oczy, jak miałem operację, ale tego to i tak prawie już nie pamiętam i jak miałem bardzo chore oko. A, no i jeszcze raz, jak Emi mnie przytrzasnęła łóżkiem, bo ja się tam schowałem i nie chciałem wyjść, a ona mnie nie widziała, to bardzo bolało i ja wrzeszczałem, a nie miauczałem. Nic mnie tak wcześniej nie bolało. Ale ja nie chciałem o tym opowiadać, bo to jest bardzo nieprzyjemne i już się dawno skończyło. Chciałem opowiedzieć o tym, co było wczoraj.
Wczoraj rano było całkiem fajnie. Zofijka wcześnie rano wstała i ja też wstałem bardzo wcześnie i razem oglądaliśmy telewizję, a Zofijka była dobra, lepsza niż mama i Emi, bo dała mi aż trzy moje kabanosiki, te o których Wam pisałem, że wszystko za nie zrobię. Nigdy tak dużo nie dostaję, no czasem od Zofijki dwa, ale trzech jeszcze nigdy nie dostałem i dlatego byłem bardzo szczęśliwy i zadowolony i głośno mlaskałem. Potem Zofijka poszła z mamą do szkoły, a ja myślałem, że zostałem sam, ale był tata i była Emi, ale daleko ode mnie i ja nie słyszałem, że ktoś jest i płakałem, bo byłem samotny. A nie chciałem być samotny, wiadomo. Lubię być sam, ale nie samotny. No to żebym się nie czuł samotny chciałem coś porobić przyjemnego. Zawsze wtedy albo oglądam moją własną Mishową telewizję, czyli rybki w akwarium i zawsze mam nadzieję, że kiedyś jakąś złapię i zjem, ale jeszcze mi się nigdy nie udało, albo idę gryźć taką trawę, którą mama dostała od takich ludzi, którzy tu blisko mieszkają. Ja lubię obgryzać kwiaty i inne rośliny i czasami wyleję wodę z kwiatów na ziemię, ale staram się być d"likatny, ale najbardziej tą trawę lubię. Tylko że potem zawsze rzygam i to już nie jest przyjemne. Ale tą trawę lubię, więc poszedłem ją poobgryzać. Szkoda, że nie umiem pluć, wtedy bym ją gryzł i wypluwał, ale jeszcze mnie nikt nie nauczył, a szkoda, bo ja się lubię tresować. Jadłem tą trawę i jadłem i jadłem i jadłem, ona tak fajnie chrupie i tak ładnie wygląda, lubię zielony kolor, mam zielone oczy, takie baaardzo zielone. Ale potem mi się znudziło i chodziłem sobie po domu. Potem przyszła mama i bardzo się ucieszyłem, ona też się bardzo ucieszyła, jak mnie zobaczyła i mówiła do mnie śliczny Mishka i mnie przytuliła i pocałowała. Potem poszliśmy do kuchni i mama coś tam robiła i powiedziała Mishka ty w ogóle masz co jeść? Ja miałem, ale chciałem coś lepszego, a nie tą moją karmę i ciągle tylko karmę, więc powiedziałem po Mishowemu, że nie, podszedłem do mamy i się miziałem. Mama trochę rozumie po Mishowemu i dostałem kawałek indyka. Taki dosyć duży kawałek. Bardzo mi smakował. Potem się oblizywałem i głaskałem łapką po główce, zawsze tak robię, jak mi coś smakuje i siedziałem na podłodze jak taka mała figurka, mama tak powiedziała. Potem jeszcze różne rzeczy robiłem i w końcu przyjechał ten facet, który uczy Emi angielskiego. Ja się z nim ładnie przywitałem, ale nie hhrrru? bo hhrrru? jest tylko czasami i jak naprawdę warto, po prostu dałem się pomiziać. Potem znowu się bawiłem jego kurtką i wspiąłem się na jego torbę. Emi się z tego bardzo śmiała, wszyscy się śmiali, a Mamulka powiedziała, że Mishka zawsze tak robi, że kogoś sobie wybiera i nigdy nie wiadomo kogo, a czasem na człowieka jakiegoś w ogóle nie zwraca uwagi i to jest prawda. Niektórzy ludzie mnie bardzo interesują albo ich lubię, a niektórzy mnie nie interesują w ogóle i wtedy z nimi nie gadam, chyba, że mi każą, to pozwalam, żeby sobie na mnie popatrzyli przez chwilkę, bo ja wiem, że dla ludzi to jest przyjemność. I wiem, kto mnie lubi, a kto nie. No i siedziałem sobie na jego torbie i nie chciałem zejść i poszliśy razem na górę. Siedziałem na tej torbie bardzo długo, ale jak oni jeszcze siedzieli i gadali, ja wstałem z tej torby i chciałem sobie pójść. Emi mnie wypuściła, zszedłem na dół, ale nikogo nie było, więc nie wiedziałem co robić. Więc męczyłem trawę. Potem zachciało mi się kupkę tak nagle i musiałem pobiec. Fuuuj! To chyba nie mnja, moja tak nigdy nie śmierdzi. Potem znowu poszedłem na górę do Emi i Emi się spytała, czy to ode mnie tak jedzie, ale nie chciało mi się rozmawiać, nie mogłem się zdecydować, co chcę robić. Jakoś źle się czułem. Nauczyciel Emi na mnie patrzył, co ja teraz zrobię i powiedział, że jestem bardzo tajemniczy, bo wyglądam tak, jakbym miał jakiś plan i że o czymś bardzo dużo myślę, ale mi się bardzo ciężko myślało. Nawet ciężko mi było się ruszać, zrobiłem się taki słaby i miękki. Nie taki normalnie miękki, bo taki normalnie miękki to ja już jestem, tylko taki miękki w środku, a zawsze normalnie w środku jestem twardy i mam bardzo silne mięśnie. W końcu jednak zdecydowałem się co chcę robić. Chcę do łóżka. Wszedłem na biórko i bardzo wolno zacząłem iść do łóżka. Potem przed nim stałem i nie wiedziałem co robić. Zawsze umiem sobie sam otworzyć łóżko, wystarczy lekko podnieść górę główką, ale teraz jakoś nie mogłem i dobrze, że mi w końcu Emi otworzyła, bo inaczej to bym się chyba przewrócił i leżał obok łóżka. Położyłem się i od razu zasnąłem. Obudziłem się jak już Emi nie miała lekcji, ale siedziała obok mnie i mnie głaskała. Ale ja musiałem szybko wyskoczyć z kartonu. I wyskoczyłem. Pobiegłem do Mamulki do pokoju i zwymiotowałem obok mojej walizki w garderobie. Nikt się nawet nie zainteresował, a ja zawsze tak specjalnie miauczę jak mi się chce wymiotować. Położyłem się, zwinąłem w kuleczkę i spałem, tylko we śnie słyszałem, jak Emi powiedziała mamie, że Misha się zrzygał i mama przyszła ze szmatą i bardzo krzyczała, ale mnie to nie obchodziło, co krzyczała, pewnie znowu Misha ty baranie.
Jak się obudziłem to było już chyba bardzo późno, w domu było bardzo cicho, byłem całkiem sam. Znowu chciało mi się wymiotować i bardzo, bardzo źle się czułem. I nikt nawet do mnie nie przyszedł, bo nikogo nie było. Wszyscy mnie zostawili. Ciekawe dlaczego? Potem znowu przysnąłem na chwilkę i znowu zwymiotowałem dwa razy. I znowu spałem. Jak się obudziłem, to już nie było słońca na podwórku, chciałem gdzieś iść, ale cały czas źle się czułem i zapomniałem gdzie chcę iść i tylko dowlokłem się do mamy łóżka, wczołgałem się pod łóżko i leżałem, ale już nie spałem. Tam mnie znalazła mama i powiedziała Mishka co się stało? Źle się czujesz? Potem mama mnie podniosła, przyszła Emi, mama mnie obejrzała, a mi się to nie podobało i tak głośno, skrzekliwie miauknąłem, to znaczy po Mishowemu weź się odwal. Ale mama się nie odwaliła, tylko mi zajrzała pod ogon, potem mnie podała Emi, żeby zobaczyła, czy nie mam gorączki, bo mamie się wydawało, że mam. Emi powiedziała, że chyba nie mam, potem mnie puściła, a ja się powlokłem do Emi do pokoju i zasnąłem u niej pod łóżkiem. Potem było mi już troszkę lepiej, zszedłem na dół i się włóczyłem po domu, ale się zmęczyłem i znowu poszedłem na górę do Emi i spałem u niej pod łóżkiem. To był bardzo smutny dzień, bo prawie cały czas się źle czułem i byłem sam i nie wiedziałem dlaczego, było bardzo smutno.
Ale dzisiaj jest już lepiej. Czuję się dobrze, ale słyszałem, że wszyscy krzyczeli na Zofijkę, że mi dała trzy kabanosiki, mama mówiła co % myślisz że to jest jakiś chłop? On ma bardzo m'ały żołądek i jest wrażliwy. No dobra, bez przesady, ale chyba nie aż tak, dzisiaj też bym sobie chętnie te kabanosiki zjadł, na pewno już bym ich nie zwymiotował. Ale mama je Zofijce zabrała.
Dzisiaj rano miałem dietę, ale potem przyjechali babcia i dziadek, Emi, Olka i Zofijki oczywiście, nie moja prawdziwa babcia Natasha i prawdziwy dziadek Jaguar i mama zrobiła rybkę, bo tatuś wczoraj przywiózł. Ja wskoczyłem Emi na kolana, żeby mnie też poczęstowała, bo Emi zawsze mi wszystko daje jak się przytulam, ale niestety mi nie dała. No to wszedłem na jej krzesło, stałem, gapiłem się jak je i sapałem i się o nią opierałem. Ja nie lubię z ludźmi być tak blsko, chyba, że w nocy, albo jak długo byłem samotny, albo jak się czegoś boję, ale czego się nie robi dla rybki, prada? Ale Emi mi i tak nie dała. Wtedy przyszła mama z kuchni i powiedziała Misha spadaj. No to spadłem z krzesła, bo myślałem, że wtedy coś dostanę, no i się nie pomyliłem. Mama dała mi trochę rybki do miseczki. Jeszcze nigdy takiej dobrej nie jadłem. A wiecie co? Mama niedawno coś mówiła o piersiach z kurczaka, może dostanę na kolację? A Zofijka coś mówiła, że zrobi galaretkę, może też mi da trzy porcje? Bardzo bym sę cieszył, ale Zofijka nigdy wcześniej nie robiła mi galaretki, zawsze kupują mi w sklepach, poza tym nie wiem, czy z owocami będzie dobra, a Zofijka powiedziała, żeby mama jej kupiła owoce do galaretki, ale może coś wyżebrzę, to chociaż zobaczę. To jest dziwne, ja tu jestem królem, a muszę żebrać o jedzenie. To ja powinienem wydzielać jedzenie ludziom. Wtedy by było sprawiedliwie. Dobra, idę spać.
Pozdrawiam wszystkich bardzo Mishnie.
Misha
Ja Misha i ciężki dzień.
Hhrrru?
To ja Misha. Emi chciała, żebym wczoraj coś napisał. Ja też chciałem. Ale się nie udało. Miałem bardzo ciężki, okropny, smutny, niemiły i nieprzyjemny dzień. Jeszcze nigdy nie było tak okropnie. A nie, było trzy razy gorzej. Jak mnie moja ludzka mama zabrała od mojej prawdziwej Mamusi i ja ciągle płakałem i miałem podobno bardzo smutne oczy, jak miałem operację, ale tego to i tak prawie już nie pamiętam i jak miałem bardzo chore oko. A, no i jeszcze raz, jak Emi mnie przytrzasnęła łóżkiem, bo ja się tam schowałem i nie chciałem wyjść, a ona mnie nie widziała, to bardzo bolało i ja wrzeszczałem, a nie miauczałem. Nic mnie tak wcześniej nie bolało. Ale ja nie chciałem o tym opowiadać, bo to jest bardzo nieprzyjemne i już się dawno skończyło. Chciałem opowiedzieć o tym, co było wczoraj.
Wczoraj rano było całkiem fajnie. Zofijka wcześnie rano wstała i ja też wstałem bardzo wcześnie i razem oglądaliśmy telewizję, a Zofijka była dobra, lepsza niż mama i Emi, bo dała mi aż trzy moje kabanosiki, te o których Wam pisałem, że wszystko za nie zrobię. Nigdy tak dużo nie dostaję, no czasem od Zofijki dwa, ale trzech jeszcze nigdy nie dostałem i dlatego byłem bardzo szczęśliwy i zadowolony i głośno mlaskałem. Potem Zofijka poszła z mamą do szkoły, a ja myślałem, że zostałem sam, ale był tata i była Emi, ale daleko ode mnie i ja nie słyszałem, że ktoś jest i płakałem, bo byłem samotny. A nie chciałem być samotny, wiadomo. Lubię być sam, ale nie samotny. No to żebym się nie czuł samotny chciałem coś porobić przyjemnego. Zawsze wtedy albo oglądam moją własną Mishową telewizję, czyli rybki w akwarium i zawsze mam nadzieję, że kiedyś jakąś złapię i zjem, ale jeszcze mi się nigdy nie udało, albo idę gryźć taką trawę, którą mama dostała od takich ludzi, którzy tu blisko mieszkają. Ja lubię obgryzać kwiaty i inne rośliny i czasami wyleję wodę z kwiatów na ziemię, ale staram się być d”likatny, ale najbardziej tą trawę lubię. Tylko że potem zawsze rzygam i to już nie jest przyjemne. Ale tą trawę lubię, więc poszedłem ją poobgryzać. Szkoda, że nie umiem pluć, wtedy bym ją gryzł i wypluwał, ale jeszcze mnie nikt nie nauczył, a szkoda, bo ja się lubię tresować. Jadłem tą trawę i jadłem i jadłem i jadłem, ona tak fajnie chrupie i tak ładnie wygląda, lubię zielony kolor, mam zielone oczy, takie baaardzo zielone. Ale potem mi się znudziło i chodziłem sobie po domu. Potem przyszła mama i bardzo się ucieszyłem, ona też się bardzo ucieszyła, jak mnie zobaczyła i mówiła do mnie śliczny Mishka i mnie przytuliła i pocałowała. Potem poszliśmy do kuchni i mama coś tam robiła i powiedziała Mishka ty w ogóle masz co jeść? Ja miałem, ale chciałem coś lepszego, a nie tą moją karmę i ciągle tylko karmę, więc powiedziałem po Mishowemu, że nie, podszedłem do mamy i się miziałem. Mama trochę rozumie po Mishowemu i dostałem kawałek indyka. Taki dosyć duży kawałek. Bardzo mi smakował. Potem się oblizywałem i głaskałem łapką po główce, zawsze tak robię, jak mi coś smakuje i siedziałem na podłodze jak taka mała figurka, mama tak powiedziała. Potem jeszcze różne rzeczy robiłem i w końcu przyjechał ten facet, który uczy Emi angielskiego. Ja się z nim ładnie przywitałem, ale nie hhrrru? bo hhrrru? jest tylko czasami i jak naprawdę warto, po prostu dałem się pomiziać. Potem znowu się bawiłem jego kurtką i wspiąłem się na jego torbę. Emi się z tego bardzo śmiała, wszyscy się śmiali, a Mamulka powiedziała, że Mishka zawsze tak robi, że kogoś sobie wybiera i nigdy nie wiadomo kogo, a czasem na człowieka jakiegoś w ogóle nie zwraca uwagi i to jest prawda. Niektórzy ludzie mnie bardzo interesują albo ich lubię, a niektórzy mnie nie interesują w ogóle i wtedy z nimi nie gadam, chyba, że mi każą, to pozwalam, żeby sobie na mnie popatrzyli przez chwilkę, bo ja wiem, że dla ludzi to jest przyjemność. I wiem, kto mnie lubi, a kto nie. No i siedziałem sobie na jego torbie i nie chciałem zejść i poszliśy razem na górę. Siedziałem na tej torbie bardzo długo, ale jak oni jeszcze siedzieli i gadali, ja wstałem z tej torby i chciałem sobie pójść. Emi mnie wypuściła, zszedłem na dół, ale nikogo nie było, więc nie wiedziałem co robić. Więc męczyłem trawę. Potem zachciało mi się kupkę tak nagle i musiałem pobiec. Fuuuj! To chyba nie mnja, moja tak nigdy nie śmierdzi. Potem znowu poszedłem na górę do Emi i Emi się spytała, czy to ode mnie tak jedzie, ale nie chciało mi się rozmawiać, nie mogłem się zdecydować, co chcę robić. Jakoś źle się czułem. Nauczyciel Emi na mnie patrzył, co ja teraz zrobię i powiedział, że jestem bardzo tajemniczy, bo wyglądam tak, jakbym miał jakiś plan i że o czymś bardzo dużo myślę, ale mi się bardzo ciężko myślało. Nawet ciężko mi było się ruszać, zrobiłem się taki słaby i miękki. Nie taki normalnie miękki, bo taki normalnie miękki to ja już jestem, tylko taki miękki w środku, a zawsze normalnie w środku jestem twardy i mam bardzo silne mięśnie. W końcu jednak zdecydowałem się co chcę robić. Chcę do łóżka. Wszedłem na biórko i bardzo wolno zacząłem iść do łóżka. Potem przed nim stałem i nie wiedziałem co robić. Zawsze umiem sobie sam otworzyć łóżko, wystarczy lekko podnieść górę główką, ale teraz jakoś nie mogłem i dobrze, że mi w końcu Emi otworzyła, bo inaczej to bym się chyba przewrócił i leżał obok łóżka. Położyłem się i od razu zasnąłem. Obudziłem się jak już Emi nie miała lekcji, ale siedziała obok mnie i mnie głaskała. Ale ja musiałem szybko wyskoczyć z kartonu. I wyskoczyłem. Pobiegłem do Mamulki do pokoju i zwymiotowałem obok mojej walizki w garderobie. Nikt się nawet nie zainteresował, a ja zawsze tak specjalnie miauczę jak mi się chce wymiotować. Położyłem się, zwinąłem w kuleczkę i spałem, tylko we śnie słyszałem, jak Emi powiedziała mamie, że Misha się zrzygał i mama przyszła ze szmatą i bardzo krzyczała, ale mnie to nie obchodziło, co krzyczała, pewnie znowu Misha ty baranie.
Jak się obudziłem to było już chyba bardzo późno, w domu było bardzo cicho, byłem całkiem sam. Znowu chciało mi się wymiotować i bardzo, bardzo źle się czułem. I nikt nawet do mnie nie przyszedł, bo nikogo nie było. Wszyscy mnie zostawili. Ciekawe dlaczego? Potem znowu przysnąłem na chwilkę i znowu zwymiotowałem dwa razy. I znowu spałem. Jak się obudziłem, to już nie było słońca na podwórku, chciałem gdzieś iść, ale cały czas źle się czułem i zapomniałem gdzie chcę iść i tylko dowlokłem się do mamy łóżka, wczołgałem się pod łóżko i leżałem, ale już nie spałem. Tam mnie znalazła mama i powiedziała Mishka co się stało? Źle się czujesz? Potem mama mnie podniosła, przyszła Emi, mama mnie obejrzała, a mi się to nie podobało i tak głośno, skrzekliwie miauknąłem, to znaczy po Mishowemu weź się odwal. Ale mama się nie odwaliła, tylko mi zajrzała pod ogon, potem mnie podała Emi, żeby zobaczyła, czy nie mam gorączki, bo mamie się wydawało, że mam. Emi powiedziała, że chyba nie mam, potem mnie puściła, a ja się powlokłem do Emi do pokoju i zasnąłem u niej pod łóżkiem. Potem było mi już troszkę lepiej, zszedłem na dół i się włóczyłem po domu, ale się zmęczyłem i znowu poszedłem na górę do Emi i spałem u niej pod łóżkiem. To był bardzo smutny dzień, bo prawie cały czas się źle czułem i byłem sam i nie wiedziałem dlaczego, było bardzo smutno.
Ale dzisiaj jest już lepiej. Czuję się dobrze, ale słyszałem, że wszyscy krzyczeli na Zofijkę, że mi dała trzy kabanosiki, mama mówiła co % myślisz że to jest jakiś chłop? On ma bardzo m’ały żołądek i jest wrażliwy. No dobra, bez przesady, ale chyba nie aż tak, dzisiaj też bym sobie chętnie te kabanosiki zjadł, na pewno już bym ich nie zwymiotował. Ale mama je Zofijce zabrała.
6 replies on “Ja Misha i ciężki dzień.”
Misha, a gdzie masz królową, co? Czy może jesteś samowystarczalny?
Emi zawsze mówi, że ja jestem jakiś tam monarcha absolutny. To chyba taki, co wszystko robi absolutnie sam. Mi królowa nie jest do niczego potrzebna, bo tylko się będziemy kłócić i będę musiał z nią pewnie mieć wspólne kartony i miski i wszystko, i tak bym ją z kartonu wyrzucił, a dzieci i tak nie będzie,
a po to się ma królową.
Ja też lubię być sama, a nie samotna. Niestety często się ostatnio zdarza to rugie, więc wspułczuję.
Misha, wobec takiego kategorycznego nie chyba niewiele już mogę dyskutować.
Ze mną się nie da dyskutować, bo ja i tak zawsze stawiam na swoim.
Misha
Biedny wymiotujący kotóś.