Hhrrru?
Co tam u Was słychać? To ja Misha. Dawno mnie tu nie było, bo nie chciało mi się gadać. Chciałem Wam powiedzieć o kilku ciekawych rzeczach, które się mi ostatnio przydarzyły.
Zrobiłem wczoraj Emi niespodziankę. Haha, pięknie się udała. Bardzo lubię robić niespodzianki, bardzo lubię rozśmieszać ludzi, zadziwiać, lubię, jak się śmieją i cieszą, bo wtedy są dla mnie mili i lubię ludziom pomagać, podobno po to jestem na ziemi. No więc sobie pomyślałem, że zrobię niespodziankę Emi, na pewno się z takiej niespodzianki ucieszy. Przespałem prawie cały dzień i wciąż chciało mi się spać. Wszedłem do Emi do pokoju, tak bardzo cichutko, sprawdziłem, czy jest, no i była, ale nawet nie zauważ yła, że wszedłem. Ja rzadko tak cicho idę, że nikt mnie nie słyszy, ale potrafię tak iść i się udało. Tym bardziej było łatwo, że Emi miała słuchawki i słuchała jakiejśwrzeszczącej muzy. Więc ja bardzo cichutko wszedłem do mojego łóżeczka, do kosza, który stoi na łóżku Emi, bo ja mam kilka różnych łóżek. Wszedłem i się tak cicho śmiałem, bo byłem ciekawy, kiedy Emi mnie znajdzie co wtedy zrobi. Ale to strrrasznie długo trwało i nic, więc trochę się niecierpliwiłem, a w końcu zasnąłem. Obudziłem się dopiero jak przyszła ta wrzeszcząca Zofija, siedziała na łóżku i o czymś bardzo głośno gadała i nawet mnie nie zauważyła. I one tak bardzo długo gadały i gadały i nic, nikt na mnie nie zwracał uwagi, aż mi się trochę smutno zrobiło. Ale potem było śmiesznie. Emi się zapytała gdzie jest właściwie Misha, a Zofija powiedziała nie wiem, pewnie ciągle śpi na walizkach jak jakiś bezdomny, stary dziad. I wyszły z pokoju i wołały Miiiiiishaaaaa, Miiiishaaaa, Miiiiishaaaa. Śmieszne, nie? Aż się trząsłem ze śmiechu. No i wtedy właśnie one na chwilę przestały się drzeć, a ja tak się trząsłem, że aż kosz trzeszczał i jeszcze mlaskałem, bo takie to było wszystko śmieszne, one to usłyszały i na mnie lecą "Misha, Misha, Misheczka, co ty tu robisz, tu jest Misha, tu jest Misha, tu jest Miiiishaaaa", normalnie jakiś cyrk. Zofija powiedziała, że trzeba mi zmienić koc w łóżku, bo jest białoszary i mnie na nim nie widać. Przestraszyłem się, bo nie chciałem wstawać, nie lubię takiego zamieszania, ale to chyba był żart. Nie rozumiem czasem, po co ludzie żartują. Ja nie chciałem powiedzieć, jak długo tam już byłem, więc Zofijka mnie lekko podniosła i sprawdziła, jak jest ciepło w koszu. Było gorąco, więc się domyśliła, że już jestem bardzo długo. I byłem jeszcze dłużej, prawie do nocy. Potem tylko wstałem na kolację i Emi z Mamulą oglądały jakieś głupie filmy, a potem Emi mnie znowu wzięła do snu.
Ahaa. Ale jeszcze Wam nie opowiedziałem o jednej, bardzo ciekawej rzeczy. W niedzielę miałem bardzo daleką podróż. Naprawdę. Aż do kościoła. Spałem sobie milutko w garderobie, aż tu nagle mama mnie obudziła tak głośno Misha wstawaj i mnie podniosła. Pobiegłem na dół, żeby sobie znaleźć inne miejsce do snu, ale Mamula zaraz przyszła i przyniosła moje łóżeczko, właśnie ten kosz, który stoi u Emi. I Emi też była na dole. Mamula mnie położyła do tego kosza i powiedziała, że jestem bardzo grzeczny, bo się nie wyrywałem. Wtedy tylko usłyszałem taki dziwny dźwięk i już nawet nie mogłem się wyrwać, bo dookoła tylko była jakaś kratka i mogłem tylko patrzeć i słyszeć co jest nazewnątrz i Emi mnie głaskała. Potem ktoś mnie wziął w tym koszu na ręce i gdzieś długo niósł, strasznie trzęsło, potem mnie gdzieś położyli i trzęsło jeszcze bardziej i warczało. Ja już kiedyś byłem w tym trzęsącym i warczącym czymś, jak jechałem do lekarza, jak miałem chore oko. Emi mnie głaskała i mówiła cały czas, że jestem dobry, spokojny Misha. Starałem się być spokojny, ale się w środku denerwowałem, bo nie wiedziałem, co się dzieje. Potem to coś przestało warczeć, znowu byłem na podwórku, Emi mnie niosła i potem słyszałem bardzo dużo różnych dźwięków. Najwięcej to było psów. Strasznie głośno szczekały, potem mama postawiła mnie na ziemi w koszu i widziałem te wszystkie psy i mnóstwo ludzi i inne zwierzęta i wszystko dobrze słyszałem. Emi przy mnie była i mnie głaskała i podchodzili różni ludzie i się jej pytali, jak się nazywam, najczęściej jakieś dzieci i mnie głaskały, jedno się mnie wystraszyło, chociaż ja wcale nie jestem straszny, ktoś powiedział, że jestem bardzo ładnym królikiem, a jakieś dziecko, jak Emi mu powiedziała, że jestem Misha, to zawołało, mamo, patrz jaka ładna, ona nazywa się Misha. Mama rozmawiała z jakąś panią, że przyjechała, żeby mnie poświęcić, a Emi się śmiała, że będę miał chrzest. Mamula mówiła, że nie rozumie, czemu ludzie się tak dziwią, przecież samochody się święci i rośliny, to zwierzęta też trzeba i różne inne mądre rzeczy mówiła, to znaczy tak mi się wydaje, że to było mądre, bo ja z tego wszystkiego nic nie rozumiałem i w sumie nadal niewiele rozumiem, ale najważniejsze, że miałem przygodę. Ktoś bardzo głośno mówił coś o zwierzętach, a potem poleciała na mnie woda. Potem znowu Emi mnie niosła z powrotem i znowu siedziałem w tym warczącym czymś, a potem było najlepiej, bo mama pozwoliła mi chwilę pobyć na podwórku. Emi powiedziała, że byłem bardzo dzielny i spokojny, a do mamy powiedziała, że chyba bardziej się denerwowała niż ja, bo się bała, że ja się będę bał. Jak dobrze, że nikt nie widział, że się bałem. Potem byłem bardzo zmęczony i chciałem pospać, właśnie dlatego, żeby się tak nie denerwować i Emi zabrała mnie do domu i znowu położyłem się w garderobie.
Fajnie miałem, nie?
Pozdrawiam wszystkich bardzo Mishnie.
Misha.
To ja Misha dawno mnie nie było.
Hhrrru?
Co tam u Was słychać? To ja Misha. Dawno mnie tu nie było, bo nie chciało mi się gadać. Chciałem Wam powiedzieć o kilku ciekawych rzeczach, które się mi ostatnio przydarzyły.
Zrobiłem wczoraj Emi niespodziankę. Haha, pięknie się udała. Bardzo lubię robić niespodzianki, bardzo lubię rozśmieszać ludzi, zadziwiać, lubię, jak się śmieją i cieszą, bo wtedy są dla mnie mili i lubię ludziom pomagać, podobno po to jestem na ziemi. No więc sobie pomyślałem, że zrobię niespodziankę Emi, na pewno się z takiej niespodzianki ucieszy. Przespałem prawie cały dzień i wciąż chciało mi się spać. Wszedłem do Emi do pokoju, tak bardzo cichutko, sprawdziłem, czy jest, no i była, ale nawet nie zauważ yła, że wszedłem. Ja rzadko tak cicho idę, że nikt mnie nie słyszy, ale potrafię tak iść i się udało. Tym bardziej było łatwo, że Emi miała słuchawki i słuchała jakiejśwrzeszczącej muzy. Więc ja bardzo cichutko wszedłem do mojego łóżeczka, do kosza, który stoi na łóżku Emi, bo ja mam kilka różnych łóżek. Wszedłem i się tak cicho śmiałem, bo byłem ciekawy, kiedy Emi mnie znajdzie co wtedy zrobi. Ale to strrrasznie długo trwało i nic, więc trochę się niecierpliwiłem, a w końcu zasnąłem. Obudziłem się dopiero jak przyszła ta wrzeszcząca Zofija, siedziała na łóżku i o czymś bardzo głośno gadała i nawet mnie nie zauważyła. I one tak bardzo długo gadały i gadały i nic, nikt na mnie nie zwracał uwagi, aż mi się trochę smutno zrobiło. Ale potem było śmiesznie. Emi się zapytała gdzie jest właściwie Misha, a Zofija powiedziała nie wiem, pewnie ciągle śpi na walizkach jak jakiś bezdomny, stary dziad. I wyszły z pokoju i wołały Miiiiiishaaaaa, Miiiishaaaa, Miiiiishaaaa. Śmieszne, nie? Aż się trząsłem ze śmiechu. No i wtedy właśnie one na chwilę przestały się drzeć, a ja tak się trząsłem, że aż kosz trzeszczał i jeszcze mlaskałem, bo takie to było wszystko śmieszne, one to usłyszały i na mnie lecą “Misha, Misha, Misheczka, co ty tu robisz, tu jest Misha, tu jest Misha, tu jest Miiiishaaaa”, normalnie jakiś cyrk. Zofija powiedziała, że trzeba mi zmienić koc w łóżku, bo jest białoszary i mnie na nim nie widać. Przestraszyłem się, bo nie chciałem wstawać, nie lubię takiego zamieszania, ale to chyba był żart. Nie rozumiem czasem, po co ludzie żartują. Ja nie chciałem powiedzieć, jak długo tam już byłem, więc Zofijka mnie lekko podniosła i sprawdziła, jak jest ciepło w koszu. Było gorąco, więc się domyśliła, że już jestem bardzo długo. I byłem jeszcze dłużej, prawie do nocy. Potem tylko wstałem na kolację i Emi z Mamulą oglądały jakieś głupie filmy, a potem Emi mnie znowu wzięła do snu.
Ahaa. Ale jeszcze Wam nie opowiedziałem o jednej, bardzo ciekawej rzeczy. W niedzielę miałem bardzo daleką podróż. Naprawdę. Aż do kościoła. Spałem sobie milutko w garderobie, aż tu nagle mama mnie obudziła tak głośno Misha wstawaj i mnie podniosła. Pobiegłem na dół, żeby sobie znaleźć inne miejsce do snu, ale Mamula zaraz przyszła i przyniosła moje łóżeczko, właśnie ten kosz, który stoi u Emi. I Emi też była na dole. Mamula mnie położyła do tego kosza i powiedziała, że jestem bardzo grzeczny, bo się nie wyrywałem. Wtedy tylko usłyszałem taki dziwny dźwięk i już nawet nie mogłem się wyrwać, bo dookoła tylko była jakaś kratka i mogłem tylko patrzeć i słyszeć co jest nazewnątrz i Emi mnie głaskała. Potem ktoś mnie wziął w tym koszu na ręce i gdzieś długo niósł, strasznie trzęsło, potem mnie gdzieś położyli i trzęsło jeszcze bardziej i warczało. Ja już kiedyś byłem w tym trzęsącym i warczącym czymś, jak jechałem do lekarza, jak miałem chore oko. Emi mnie głaskała i mówiła cały czas, że jestem dobry, spokojny Misha. Starałem się być spokojny, ale się w środku denerwowałem, bo nie wiedziałem, co się dzieje. Potem to coś przestało warczeć, znowu byłem na podwórku, Emi mnie niosła i potem słyszałem bardzo dużo różnych dźwięków. Najwięcej to było psów. Strasznie głośno szczekały, potem mama postawiła mnie na ziemi w koszu i widziałem te wszystkie psy i mnóstwo ludzi i inne zwierzęta i wszystko dobrze słyszałem. Emi przy mnie była i mnie głaskała i podchodzili różni ludzie i się jej pytali, jak się nazywam, najczęściej jakieś dzieci i mnie głaskały, jedno się mnie wystraszyło, chociaż ja wcale nie jestem straszny, ktoś powiedział, że jestem bardzo ładnym królikiem, a jakieś dziecko, jak Emi mu powiedziała, że jestem Misha, to zawołało, mamo, patrz jaka ładna, ona nazywa się Misha. Mama rozmawiała z jakąś panią, że przyjechała, żeby mnie poświęcić, a Emi się śmiała, że będę miał chrzest. Mamula mówiła, że nie rozumie, czemu ludzie się tak dziwią, przecież samochody się święci i rośliny, to zwierzęta też trzeba i różne inne mądre rzeczy mówiła, to znaczy tak mi się wydaje, że to było mądre, bo ja z tego wszystkiego nic nie rozumiałem i w sumie nadal niewiele rozumiem, ale najważniejsze, że miałem przygodę. Ktoś bardzo głośno mówił coś o zwierzętach, a potem poleciała na mnie woda. Potem znowu Emi mnie niosła z powrotem i znowu siedziałem w tym warczącym czymś, a potem było najlepiej, bo mama pozwoliła mi chwilę pobyć na podwórku. Emi powiedziała, że byłem bardzo dzielny i spokojny, a do mamy powiedziała, że chyba bardziej się denerwowała niż ja, bo się bała, że ja się będę bał. Jak dobrze, że nikt nie widział, że się bałem. Potem byłem bardzo zmęczony i chciałem pospać, właśnie dlatego, żeby się tak nie denerwować i Emi zabrała mnie do domu i znowu położyłem się w garderobie.
Fajnie miałem, nie?
3 replies on “To ja Misha dawno mnie nie było.”
Bardzo przepraszam, że tak długo nie pisałem, ale to dlatego, że zapomniałem, że mam swojego bloga, chyba za dużo śpię i dlatego mi pamięć nie działa. A poza tym nic ciekawego tak właściwie się u mnie nie dzieje, to co zawsze, śpię i jem i jem i śpię, i czasem się bawię. No ale od czasu do czasu coś się jednak zdarza i jeśli jutro znowu nie prześpię całego dnia, to coś o tym opowiem. Dzisiaj spałem prawie cały dzień, wstałem jakieś pół godziny temu, ale zaraz pewnie znowu idę spać, bo ludzie już powoli odlatują i na pewno ktoś mnie wpakuje do łóżka.
Misha
Piękne jest to pisanie Miszy!
Hej, Miszo, ja też byłem na poświęceniu, ale dawno temu i nie musiałem jechać tym czymś warczącym, bo do kościoła mam blisko i czasem mnie pani stokrotka zabiera na jakieś swoje spotkania. W kościele siedzę w torebce, ale na spotkaniu wolno mi chodzić pod stołem i żebrać o coś dobrego. Jak jeżdżę na wieś, to w czasie podróży mam specjalny domek, w którym są okienka, więc wszystko widzę, ale najczęściej śpię, bo jazda mnie usypia. Piszę już do Ciebie tyle razy, a Ty wciąż nic i nic. A może Ty nie lubisz psow? No cóż, jeśli nawet nie, to i tak będę do Ciebie pisał, bo jesteś jedynym zwierzakiem, o którym mi pani stokrotka czyta. No więc do następnego wpisu.