Hhrrru?
To ja Misha. Dawno mnie tu nie było. Ostatnio dostaję dużo dobrego jedzenia. Zofijka kupiła mi moje ulubione kiełbaski, Emi kupiła mi nowe przekąski. W ogóle jest fajnie. W środę nawet mi pozwolili wyjść na taras! Sam mogłem wyjść! Sam, bez nikogo. Ale byłem szczęśliwy. Najgorsze, że wtedy był deszcz. Gdyby nie było deszczu, to bym gdzieś daleko pobiegł, na koniec świata i wreszcie wszystko bym obejrzał i wszystkim bym pokazał, że jestem najlepszy. Ale był deszcz, a ja nie lubię deszczu. Lubię tylko pić wodę, a nie jak na mnie chlapie. Więc tak chodziłem bokami, żeby na mnie jak najmniej chlapało, ale i tak było fajnie. I bardzo długo tam byłem, ale w końcu zrobiło mi się zimno i mamusia mnie wpuściła. Ostatnio mam więcej ochoty na to, żeby się tulić i być z ludźmi, Zofijka mówi, że to znaczy, że się starzeję. Szkoda. Ale Emi mówi, że i tak jestem jeszcze bardzo młodziutki. Wczoraj bawiłem się z Emi i Zofijką, że jestem królem, a potem jeszcze w różne inne zabawy. Bo ze mną można się bardzo fajnie bawić, naprawdę. Ja dużo rozumiem, Zofijka mówi, że więcej, niż jakiś tam dachowiec, ale mama i tak ciągle mówi, "Misha, jesteś głupi". Ale Zofijka mówi, że to tylko żart. Nie wiem, po co ludziom są te żarty, nic przez to nie wiadomo. A ja bym chciał wiedzieć tak naprawdę, czy jestem głupi czy mądry. Wczoraj jadłem schabik. Bardzo mi smakował. Zofijka mnie nakarmiła, a ja się głaskałem po główce. Dzisiaj mama obcinała mi pazurki i mnie czesała. Nie cierpię tego. To jest najgorsze, co może być. Kiedyś jeszcze mnie czesała inną szczotką i to było bardzo przyjemne, ale potem powiedziała, że tamta szczotka to jest jakiś "pic na wodę" i teraz mnie czesze taką okropną. No dobra, może ma jedną zaletę, po niej jestem jeszcze bardziej miękki. Ja lubię być miękki. I lubię być piękny i ładnie wyglądać, zawsze się bardzo długo myję przed snem i wtedy Zofijka mówi na mnie Michelle. To jest okropne. Jeszcze gorsze od czesania i obcinania pazurków. A jeszcze przydarzyła mi się jedna niemiła rzecz w środę. Babcia Emi, Olka i Zofijki powiedziała, że jestem brzydki. Nikt wcześniej nie powiedział, że jestem brzydki. Wszystkim się podobam. A babcia powiedziała mamie, że Emi powinna mnie nazwać Mysza, nie Misha, bo jestem taki szary jak mysz i wszystkim mówiła, że jej się nie podobam. Zofijka powiedziała, że jestem piękny i że myszy są inaczej szare, a Emi powiedziała, że w każdym razie jestem mądrzejszy i bardziej wrażliwy niż mysz, ale mi i tak było trochę smutno. Potem jeszcze Emi mi powiedziała, że wcale nie muszę się wszystkim podobać i to nawet dobrze, że się nie podobam wszystkim, bo pewnie zaraz by mnie ktoś ukradł, albo kupił sobie takiego podobnego Mishę. Emi twierdzi, że to by było straszne. Ciekawe, ile jest takich podobnych Mishów, którzy wyglądają tak jak ja. Chciałbym ich wszystkich poznać.
Pozdrawiam wszystkich bardzo Mishnie.
Misha, nie mysza ani Michelle.
Ja Misha.
Hhrrru?
To ja Misha. Dawno mnie tu nie było. Ostatnio dostaję dużo dobrego jedzenia. Zofijka kupiła mi moje ulubione kiełbaski, Emi kupiła mi nowe przekąski. W ogóle jest fajnie. W środę nawet mi pozwolili wyjść na taras! Sam mogłem wyjść! Sam, bez nikogo. Ale byłem szczęśliwy. Najgorsze, że wtedy był deszcz. Gdyby nie było deszczu, to bym gdzieś daleko pobiegł, na koniec świata i wreszcie wszystko bym obejrzał i wszystkim bym pokazał, że jestem najlepszy. Ale był deszcz, a ja nie lubię deszczu. Lubię tylko pić wodę, a nie jak na mnie chlapie. Więc tak chodziłem bokami, żeby na mnie jak najmniej chlapało, ale i tak było fajnie. I bardzo długo tam byłem, ale w końcu zrobiło mi się zimno i mamusia mnie wpuściła. Ostatnio mam więcej ochoty na to, żeby się tulić i być z ludźmi, Zofijka mówi, że to znaczy, że się starzeję. Szkoda. Ale Emi mówi, że i tak jestem jeszcze bardzo młodziutki. Wczoraj bawiłem się z Emi i Zofijką, że jestem królem, a potem jeszcze w różne inne zabawy. Bo ze mną można się bardzo fajnie bawić, naprawdę. Ja dużo rozumiem, Zofijka mówi, że więcej, niż jakiś tam dachowiec, ale mama i tak ciągle mówi, “Misha, jesteś głupi”. Ale Zofijka mówi, że to tylko żart. Nie wiem, po co ludziom są te żarty, nic przez to nie wiadomo. A ja bym chciał wiedzieć tak naprawdę, czy jestem głupi czy mądry. Wczoraj jadłem schabik. Bardzo mi smakował. Zofijka mnie nakarmiła, a ja się głaskałem po główce. Dzisiaj mama obcinała mi pazurki i mnie czesała. Nie cierpię tego. To jest najgorsze, co może być. Kiedyś jeszcze mnie czesała inną szczotką i to było bardzo przyjemne, ale potem powiedziała, że tamta szczotka to jest jakiś “pic na wodę” i teraz mnie czesze taką okropną. No dobra, może ma jedną zaletę, po niej jestem jeszcze bardziej miękki. Ja lubię być miękki. I lubię być piękny i ładnie wyglądać, zawsze się bardzo długo myję przed snem i wtedy Zofijka mówi na mnie Michelle. To jest okropne. Jeszcze gorsze od czesania i obcinania pazurków. A jeszcze przydarzyła mi się jedna niemiła rzecz w środę. Babcia Emi, Olka i Zofijki powiedziała, że jestem brzydki. Nikt wcześniej nie powiedział, że jestem brzydki. Wszystkim się podobam. A babcia powiedziała mamie, że Emi powinna mnie nazwać Mysza, nie Misha, bo jestem taki szary jak mysz i wszystkim mówiła, że jej się nie podobam. Zofijka powiedziała, że jestem piękny i że myszy są inaczej szare, a Emi powiedziała, że w każdym razie jestem mądrzejszy i bardziej wrażliwy niż mysz, ale mi i tak było trochę smutno. Potem jeszcze Emi mi powiedziała, że wcale nie muszę się wszystkim podobać i to nawet dobrze, że się nie podobam wszystkim, bo pewnie zaraz by mnie ktoś ukradł, albo kupił sobie takiego podobnego Mishę. Emi twierdzi, że to by było straszne. Ciekawe, ile jest takich podobnych Mishów, którzy wyglądają tak jak ja. Chciałbym ich wszystkich poznać.
Pozdrawiam wszystkich bardzo Mishnie.
Misha, nie mysza ani Michelle.
2 replies on “Ja Misha.”
Jesteś mądrusi! Buziaczki wprost w mięciusie, wyczesane. futerko
Tu Amiś. Nie przejmuj się tym, co gadają źle o Tobie, bo to znaczy, że nie poznają się na Twojej rasie. Ja tam piękny nie jestem, bo mam krzywy zgryz i nie nadaję się na żadne wystawy. No i dobrze, bo moja pani stokrotka kocha mnie takiego, jakim jestem i nic mi więcej do szczęścia nie trzeba.