Siedzimy z Mishą u mnie w pokoju, Misha leży obok mnie w swoim kartoniku, ja słucham walijskiego zespołu
Pigyn Clust i myślę, że dziś też można by o miłych rzeczach trochę napisać.
Pierwszą miłą rzeczą jest fakt, że się wyspałam. Ostatnio nie bardzo jest to takie oczywiste, ale
w końcu się udało.
Spał ze mną Misha. Najpierw w łóżku, a potem w swoim koszu, czyli właściwie też w łóżku, bo on na
łóżku stoi. Ja zawsze śpię z zamkniętymi drzwiami, po pierwsze dlatego, że mam w nocy otwarte okno i
byłby przeciąg, po drugie dlatego, że po prostu z otwartymi już chyba nie umiem i sobie nie wyobrażam.
Skutkuje to jednak tym, że jeśli chcę, żeby spał ze mną Misha, to muszę go potem, często o dość niekonwencjonalnych
porach wypuścić. Ale korzyści ze spania z Mishą przewyższają ową niedogodność. Dzisiaj akurat Misha pozwolił
mi się wyspać, bo nie jęczał do siódmej, a o siódmej wstała Mamulka i go wypuściła, więc nie musiałam
tego robić ja.
Kolejną miłą rzeczą jest inglisz. Lubię inglisza jako język, bardzo lubię, kocham wręcz, jak wszystkie
moje języki, lubię też moje lekcje inglisza, bo zawsze się jakieś dyskusje ciekawe wywiążą. Tak jak i
na szwedzkim nieraz się zdarza, choć na szwedzkim rzadziej, dlatego, że na szwedzkim robię dużo więcej
rzeczy niż tylko gadam i piszę coś do matury, a na ingliszu przez 110 minut ze 120 nawijamy.
Jak tylko skończyłam inglisza, zauważyłam rzecz, która ucieszyła mnie najbardziej w całym tym dniu,
mianowicie dostałam bardzo miłego, co więcej długiego maila od bardzo miłego człowieka, na którego też
niezwłocznie odpisałam, co również sprawiło mi niemałą przyjemność. A że pisałam go w większej części
po ingliszu, to miałam jakby przedłużoną lekcję. 😀
Koleżanka Zofijki wciąż z nami jest i wygląda na to, że nie myśli nawet o opuszczeniu nas. Z powodu,
który wymieniłam we wpisie tyczącym się dnia wczorajszego bardzo mi to odpowiada. A że jeszcze do mojej Mamulki przyjechali
goście, to jest trochę szumnie.
Przyszedł do mnie Misha. On przychodzi do mnie, jak chce spać, ogólnie spodziewałam się go wcześniej,
zwłaszcza, że u nas taki tumult i tylu obcyh ludzi,
i dziwiłam się, że nie przychodzi, czasami potrafi spędzić w tym swoim kartoniku cały dzień, ale w końcu
przyszedł, stanął pod drzwiami i ładnie poprosił, żeby mu otworzyć. Poza tym ogólnie miałam miły dzień.
A, jeszcze zanim oni przyjechali, to byłam przez całkiem długi czas sama w domu, to znaczy jeszze z Mishą.
Uwielbiam być sama w domu. A jescze bardziej sama z Mishą. Miłego wieczoru wszystkim życzę, jak również
przyjemnych snów. 🙂
Categories
Miłe rzeczy.
Siedzimy z Mishą u mnie w pokoju, Misha leży obok mnie w swoim kartoniku, ja słucham walijskiego zespołu
Pigyn Clust i myślę, że dziś też można by o miłych rzeczach trochę napisać.
Pierwszą miłą rzeczą jest fakt, że się wyspałam. Ostatnio nie bardzo jest to takie oczywiste, ale
w końcu się udało.
Spał ze mną Misha. Najpierw w łóżku, a potem w swoim koszu, czyli właściwie też w łóżku, bo on na
2 replies on “Miłe rzeczy.”
Hahahaha, “Wakacje z duchami”? A to dobre. 😀 😀 😀 Mogłyby być. Miałaś bardzo, bardzo, bardzo miły dień.
🙂 Podrap ode mnie Mishę za uszkiem, jak lubi.
Pajper: Hahahahahaa, istotnie świetny pomysł na spędzanie czasu będąc samemu w domu. 😀
Celtic1002: Misha bardzo lubi, jak się go drapie za uszkiem. Zaraz dam mu przekąskę i go podrapię.
🙂