Witajcie!
Dziś chciałabym Wam pokazać kolejny utwór zespołu Candelas, tym razem ten, który poznałam jako pierwszy i od razu polubiłam. Anifail to po walijsku zwierzę, a utwór pochodzi z drugiego albumu zespołu, zatytułowanego Candelas.
Month: October 2017
Witajcie!
Dziś w moim awatarze jeden z piękniejszych pod względem muzycznym według mnie utworów Vreeswijka, choć wydaje mi się, że dość mało znany, oczywiście mówię o Szwecji, bo w Polsce raczej w ogóle nie jest szerzej znany. Utwór "Elisabeth" jest apostrofą do kolejnej kobiety, właśnie Elisabeth, która jest bardzo młoda i piękna, a podmiot liryczny ją pociesza, ponieważ jest nieszczęśliwa z powodu jakiejś miłości i mówi jej, w skrócie rzecz ujmując, że to nie oznacza, że będzie tak zawsze i że znajdzie sobie jeszcze kogoś innego.
Dożyć setki?
Wczoraj przed snem Zofijka miała rozkminowy nastrój. Dostała nową kanapę do swojego pokoju, który od prawie roku wciąż jeszcze nie jest do końca urządzony, właściwie w ogóle nie jest, no i w związku z tym chciała, żebym ja z nią spała pierwszą noc, po prostu żebyśmy ją razem przetestowały. Pretext śmieszny, bo Zofijka po prostu zawsze lubi, jak z nią leżę, zanim zaśnie, albo jak razem śpimy u mnie albo u niej, bo obie mamy tak wielkie łóżka, że to jest egoizm samemu spać. 😀 No i tak, jak na ogół jest to dla nas czas, kiedy pękamy ze śmiechu z najgłupszych rzeczy, tak wczoraj Zofijka miała właśnie jakiś taki rozkminowy, powiedziałabym nawet, że smętny nastrój i się mnie spytała, czy ja chciałabym dożyć stu lat i czy to jest fajnie.
Moja odpowiedź była automatyczna: "A niby po co?", co bardzo rozśmieszyło Zofijkę.
No bo właśnie, właściwie, to ja serio nie bardzo rozumiem, po co. Nie wystarczy mieć fajne, ciekawe, może nawet burzliwe, produktywne życie? W jakim celu aż takie długie? Skąd ten cały pęd długowieczności? Czy tylko dlatego, że ludzie boją się śmierci? W takim razie ten lęk musi być ogromny.
Rozmawiałam już kiedyś o tym z moją babcią, która zawsze się buntuje, jak ludzie jej życzą sto lat. Mówi, że nie chciałaby tak długo żyć, patrzeć, jak wszyscy, których znała w młodości umierają, mieć coraz więcej chorób, nie nadążać za zmieniającym się światem, nie być już nikomu potrzebną, bo powoli zawodzą ją zmysły i siły itd. Stwierdziła, że znacznie ciekawiej jest mieć życie przyzwoitej długości, ale takie, które by naprawdę dawało satysfakcję, po którym umierając możesz sobie powiedzieć, że to miało sens i w ogóle było fajnie i wszystkim innym tego również życzę. No i nie mogę się w tym względzie z moją babcią nie zgodzić, choć dla niej już pięćdziesiąt lat to za dużo i sama mając siedemdziesiąt, jak możecie wywnioskować, czuje się raczej staro, tak przynajmniej twierdzi. Dla mnie pięćdziesiąt lat to jeszcze nie aż taka tragedia.
Tak myśli też Zofijka. Jak się jej zapytałam po co dożywać aż setki, stwierdziła "No właśnie, przecież człowiek musi być bardzo zmęczony jak tak długo żyje. CO wtedy można robić?". OK, może jak ktoś jest w dobrym stanie ogólnym w tak sędziwym wieku, to jakieś hobby sobie na pewno znajdzie, no ale ilu ludzi w wieku stu lat jest w dobrej kondycji czy to fizycznej, czy umysłowej?
Mój Tatul jednakże twierdzi odwrotnie. Nie jest człowiekiem jakimś bardzo wesołym, pełnym energii, nic z tych rzeczy, ma raczej, hmm, wisielczy stosunek do rzeczywistości, niemniej jednak z przekonaniem twierdzi, że chciałby dożyć nie tylko setki, ale i dwustu lat czy dalej, byleby tylko w dobrym zdrowiu. Oglądać, jak mu rosną wnuki, prawnuki i praprapraprapraprawnuki, jak świat przechodzi z jednej ery w drugą… niewątpliwie świat z tej perspektywy musi wyglądać ciekawie, być za życia prapraprapraprapradziadkiem, który przeżył sześć stuleci i siłą rzeczy trudno go przebić w życiowym doświadczeniu, a zdrowie mu służy. Jak taki jakiś kurczę wampir. Ale jednak, nie zmęczyłoby Was to po jakimś czasie? Mój Tatul twierdzi, że jego nie. Wydaje mi się, że ponieważ nie jest jakimś bardzo żywotnym czy szczęśliwym człowiekiem, mówi tak dlatego, że czuje świadomie lub nie, jakiś mocny lęk przed śmiercią. Myślę, że jak by tak przeżył załóżmy półtora wieku, tak by nasiąknął cynizmem, że już dalej by mu się odechciało. 😀 Ale może się mylę i obym się myliła i oby Tatul rzeczywiście mógł jak najdłużej pożyć, jeśli chce, ja bym się z tego ogromnie cieszyła. A ma na to duże szanse, bo ma wielu naprawdę długowiecznych ludzi w rodzinie, w tym moją babcię, któ®a ma już 81 lat i ludzie uznają ją za młodszą, niż wyżej wspomnianą 70-letnią babcię od strony Mamuli.
Dziwi mnie trochę paradox naszej pięknej współczesności. Leci się za długowiecznością, nieśmiertelnością wręcz, a co ci biedni ludzie z tego mają? Może i długieżycie, ale pełne różnych dolegliwości, których według naszej konwencjonalnej medycyny nie idzie wyleczyć, a więc jakość pozostawia chyba sporo do życzenia. A że dla mnie w większości sytuacji liczy się właśnie jakość, a nie ilość, nie ma to dla mnie po prostu sensu. Ja oczywiście jestem jak najbardziej za życiem i przeraża mnie też druga skrajność, że skoro ten dziadziuś już ledwo zipie, to czemu mu nie ulżyć i biedaka nie dobić. Jednak myślę, że można to jakoś wypośrodkować. Do czego jednak chyba ludzie powinni bardziej oswoić się z myślą o śmierci i przyjąć ją jako coś naturalnego i niezależnego od nas, bo nie my tu rządzimy, a nie zawsze odsuwać ją gdzieś na skraj świadomości.
A czy Wy chcielibyście dożyć stu lat? Jakie jest Wasze stanowisko w tej kwestii? 🙂
Witajcie!
Dzisiaj również taki raczej spokojny, skandynawski utworek. Dzisiaj jednak z Finlandii, ale nie po fińsku, po angielsku, jak widać po tytule. Elisabeth Ehnrooth (nieszczególnie fińskie jest i jej imię i nazwisko) mieszka w Helsinkach, znana jest po prostu jako ELisabeth. Znam ten utwór już od dłuższego czasu i wciąż mi się podoba.
Witajcie!
Usłyszałam ten utwór dziś rano w jednej ze szwedzkich stacji radiowych i od razu strraszliwie mi się spodobał. Według mnie jest śliczny i zdecydowałam się nim podzielić. Wykonawczyni tego utworu – ELisabet Ormslev – pochodzi z Islandii.
Witajcie!
Mam ochotę trochę pozanudzać. 😀 Dzisiaj mój awatar to znowu piosenka walijskiego, rockowego zespołu Candelas, kolejna, którą wprost uwielbiam. Nazywa się Llwytha'r Gwn i została stworzona w gościnnej współpracy z Alys Williams.
To, co mnie właśnie najbardziej powala w tym utworze, to wokal Alys, z którym pierwszy raz się zetknęłam słuchając Llwytha'r Gwn. Długo, dłuuugo próbowałam się czegoś dowiedzieć, któż to zacz jest, bo zespół Candelas tworzą sami faceci, a przy moim bardzo wtedy kulawym walijskim ciężko mi się było czegokolwiek dowiedzieć, no i w końcu dowiedziałam się, kim jest ta kobitka, dowiedziałam się w dość ciekawy sposób, ciekawy choćby dlatego, że przez Gwila.
Gdy już sobie od jakiegoś czasu pisaliśmy i już byliśmy na takim trochę luźniejszym etapie, gadaliśmy sobie o muzyce, jaką kto lubi itd. no i okazało się, że o ile słuchamy bardzo różnych rzeczy, o tyle w samym temacie muzyki walijskiej nasze gusta są bardzo zbieżne, no i że on też słucha Candelas. Tak więc mi się w mózgu pojawił impuls i zapytałam się go, skoro jest tak zorientowany w kwestiach walijskiej muzyki, kim jest ta babka na wokalu w Llwytha'r Gwn, bo mnie to bardzo, bardzo nurtuje i chciałabym coś więcej od niej zobaczyć. I dowiedziałam się, że Alys Williams, a co więcej, przekonałam się, jak mały jest świat walijskojęzyczny, ponieważ Alys pochodzi z tego samego rejonu, co Gwil i w tej miejscowości, w której on mieszka, mieszkała jej babcia, do której ona jeździła na weekendy jak była mała i bawiła się z Gwila siostrami i czasami też z Gwilem, w każdym razie się znają. Bardzo mnie to zadziwiło.
Teraz jednak ALys ma30 lat, w każdym razie rocznikowo, parę lat temu brała udział w The Voice UK, gdzie śpiewała po ingliszu, ale niestety nie wydała jak dotąd żadnego albumu, także niewiele jest jakichś jej utworów w sieci. Alys jest też mamą dwójki dzieci – dziewczynki o imieniu Catrin i chłopca o imieniu Gruffudd – i wychowuje ich sama.
Życzę Wam miłego słuchania i ciekawa jestem, czy wokal Alys zrobi na kimś takie wrażenie, jak na mnie, no i w ogóle Waszych opinii.