Categories
Randomowa pisaninka. Zwierzenia Świra.

Powody, dla któryh uczę się walijskiego.

Witajcie!
O, Misha już śpi. Ten to ma zdrowie. Położył się i prawe od razu zasnął. Właściwie nie wiem, czy to oznaka zdrowia, no ale u kota chyba tak. Miejmy nadzieję. Ale ja nie o tym chciałam.
Chciałam Wam pokazać, cóż to ja wymyśliłam wczoraj, no i część dzisiaj w nocy. Znowu się zainspirowałam rozmową z kimś, tym razem znów z Sekai. Sekai mieszka przy walijskiej granicy, co skutkuje tym, że jej łatwiej jest znaleźć jakieś materiały, czy w ogóle rzeczy nadające się jakkolwiek do nauki walijskiego, niż mi. W związku z tym ja lubię ją wykorzystywać. Nie no, nie wykorzystuję jej, ale Sekai jest pod nieprzemijającym wrażeniem tego, że ja się uczę walijskiego, wie już o tym cała jej rodzina i w ogóle dla niej to jest chyba główny fakt dotyczący mnie, poza tym, że jestem z Polski, ona ma fisia na języki słowiańskie. 😀 Ostatnio była na wakacjach w Walii, północnej Walii i wiecie co? Przywiozła mi z tej Walii, znaczy nie mi, tylko do siebie do domu, ale dla mnie, multum jakichś papirów po walijsku, na których było napisane, gdzie i z kim możesz się w Walii skontaktować, w sensie z jakimi władzami, jak chcesz się uczyć walijskiego i chcesz od nich jakieś rzeczy do nauki, sama się zaoferowała, że do nich zadzwoni i się zapyta, czy to tylko w Walii czy jak, a jak nie to mi potem prześle, znalazła też jakieś książeczki dla dzieci po walijsku i jak ma czas, to mi je przepisuje, bo one są krótkie, większy problem jest z tym, że tam jest dużo zdjęć i bez opisów po niewidomemu możesz mieć problemy z zajarzeniem, więc ona mi je też opisuje. Teraz po wakacjach jeszcze się tym nie bawiłyśmy, ale w czasie wakacji całkiem sporo m przepisała, za co jestem jej niewymownie wdzięczna na wieki, a po walijsku wcale się nie pisze łatwo, jeśli się nie zna jakichś zasad. W każdym razie jak ona napchała pełno tych wszystkich papirów i powiedziała swoim rodzicom i siostrze, że ona chce to wziąć, bo ma koleżankę, któ®a się uczy walijskiego i tak dalej i tak dalej, wszyscy się zaczęli pytać “Ale dlaczego? W Polsce? Po co? To ten walijski w Polsce jakiś popularny?” 😀 No i jak wrócili i Sekai do mnie pisała, to napisała mi na koniec, że jej siostra się pyta, czemu ja się właściwie uczę walijskiego.
I chociaż ja właściwie wiem dlaczego, no podoba mi się i w ogóle, co też jej napisałam, zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że powodów jest sporo więcej. No i wreszcie wczoraj postanowiłam stworzyć całą listę powodów, dla których uczę się walijskiego, którą Wam poniżej prezentuję. Nie są one ułożone w jakiejś kolejności ważności, po prostu tak, jak mi przychodziły do mózgu, przy niektórych moze coś tam dopiszę.
1. Strasznie mi się podoba i należy do grupy moich najbardziej ulubionych języków, w przypadku których mam nieustanne poczucie, że po prostu powinnam się ich nie tyle uczyć, ile mieć z nimi kontakt, a najlepiej nimi mówić.

Witajcie!
O, Misha już śpi. Ten to ma zdrowie. Położył się i prawe od razu zasnął. Właściwie nie wiem, czy to oznaka zdrowia, no ale u kota chyba tak. Miejmy nadzieję. Ale ja nie o tym chciałam.
Chciałam Wam pokazać, cóż to ja wymyśliłam wczoraj, no i część dzisiaj w nocy. Znowu się zainspirowałam rozmową z kimś, tym razem znów z Sekai. Sekai mieszka przy walijskiej granicy, co skutkuje tym, że jej łatwiej jest znaleźć jakieś materiały, czy w ogóle rzeczy nadające się jakkolwiek do nauki walijskiego, niż mi. W związku z tym ja lubię ją wykorzystywać. Nie no, nie wykorzystuję jej, ale Sekai jest pod nieprzemijającym wrażeniem tego, że ja się uczę walijskiego, wie już o tym cała jej rodzina i w ogóle dla niej to jest chyba główny fakt dotyczący mnie, poza tym, że jestem z Polski, ona ma fisia na języki słowiańskie. 😀 Ostatnio była na wakacjach w Walii, północnej Walii i wiecie co? Przywiozła mi z tej Walii, znaczy nie mi, tylko do siebie do domu, ale dla mnie, multum jakichś papirów po walijsku, na których było napisane, gdzie i z kim możesz się w Walii skontaktować, w sensie z jakimi władzami, jak chcesz się uczyć walijskiego i chcesz od nich jakieś rzeczy do nauki, sama się zaoferowała, że do nich zadzwoni i się zapyta, czy to tylko w Walii czy jak, a jak nie to mi potem prześle, znalazła też jakieś książeczki dla dzieci po walijsku i jak ma czas, to mi je przepisuje, bo one są krótkie, większy problem jest z tym, że tam jest dużo zdjęć i bez opisów po niewidomemu możesz mieć problemy z zajarzeniem, więc ona mi je też opisuje. Teraz po wakacjach jeszcze się tym nie bawiłyśmy, ale w czasie wakacji całkiem sporo m przepisała, za co jestem jej niewymownie wdzięczna na wieki, a po walijsku wcale się nie pisze łatwo, jeśli się nie zna jakichś zasad. W każdym razie jak ona napchała pełno tych wszystkich papirów i powiedziała swoim rodzicom i siostrze, że ona chce to wziąć, bo ma koleżankę, któ®a się uczy walijskiego i tak dalej i tak dalej, wszyscy się zaczęli pytać "Ale dlaczego? W Polsce? Po co? To ten walijski w Polsce jakiś popularny?" 😀 No i jak wrócili i Sekai do mnie pisała, to napisała mi na koniec, że jej siostra się pyta, czemu ja się właściwie uczę walijskiego.
I chociaż ja właściwie wiem dlaczego, no podoba mi się i w ogóle, co też jej napisałam, zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że powodów jest sporo więcej. No i wreszcie wczoraj postanowiłam stworzyć całą listę powodów, dla których uczę się walijskiego, którą Wam poniżej prezentuję. Nie są one ułożone w jakiejś kolejności ważności, po prostu tak, jak mi przychodziły do mózgu, przy niektórych moze coś tam dopiszę.
1. Strasznie mi się podoba i należy do grupy moich najbardziej ulubionych języków, w przypadku których mam nieustanne poczucie, że po prostu powinnam się ich nie tyle uczyć, ile mieć z nimi kontakt, a najlepiej nimi mówić.
2. Chcę w przyszłości przeczytać Mabinogion po walijsku, jak i inne książki dotyczące kultury celtyckiej i walijskiego folkloru po walijsku.
3. Podoba mi się walijska muzyka, zwłaszcza walijskojęzyczna.
4. Jest to pretext do utrzymywania kontaktu z Gwilem.
5. Ze wszystkimi nacjami, których języki należą do moich najbardziej ulubionych, mam do jakiegoś stopnia pewne poczucie więzi, oczywiście jeśli chodzi o Polskę i język polski było raczej tak, że wskutek więzi z Polską i Polakami polubiłam tak bardzo język polski, no bo wiadomo, z ojczystym zawsze inaczej, w każdym razie moja więź z nacjami celtyckimi jest dość specyficzna i mocna, chyba nawet mocniejsza, niż ze Szwecją czy Finlandią, czy innymi, co uważam, że również jest w pewnym sensie powodem, bo chciałabym poznać więcej walijskojęzycznych ludzi i zobaczyć, czy serio są jakieś powody, że tak właśnie to odczuwam. Póki co znam tylko Gwila i niejaką ALys Mai i mamy całkiem sporo wspólnego, chociaż z Alys Mai nie gadałam dużo jak dotąd, bo rzadko piszemy.
6. Uważam, że sami Walijczycy – tfu, duża część Walijczyków, zwłaszcza na południu – wciąż nie doceniają swojego języka tak, jak powinni, mimo, że w ostatnich dziesięcioleciach jego sytuacja znacznie się poprawiła, więc no… ktoś inny musi im jakoś pokazać, co mają, po ingliszu faflunić to juz każdy potrafi. 😀
7. Żeby się ludzie pytali i dziwili i żeby było o czym gadać.
8. Żeby rozwijać mózg i nie zdziwaczeć jeszcze bardziej na starość. 😀 Zdecydowanie mam chyba coś w rodzaju obsesji na punkcie rozwijania mózgu, strasznie się boję chorób degeneracyjnych i wszystkiego, co obniża sprawność mózgu. No a wielojęzyczność zdecydowanie zmniejsza ryzyko obniżonej sprawności mózgu w przyszłości. W tym samym celu jem rzeczy, które usprawniają mózg, a że mam Mamulkę, która się zna na lifestylach nie jest to trudne, nie dodaję do herbaty cytryny, tylko kwas askorbinowy, czy tam askorbinian sodu, bo Mamulka go sobie kupuje, a to smakuje tak samo, natomiast jak dodasz cytryny do ciepłego picia, wytworzy Ci się cytrynian glinu i zacznie Ci się odkładać w tkankach mózgowych, także no… ja dziękuję. Znaczy nie no, bez przesady, niemniej jednak strasznie jestem wyczulona na kwestie mózgowego dobrostanu, chyba jednak bardziej, niż normy przewidują. 😀
9. Żeby móc pisać cóś tak, żeby nikt niepowołany nie zajarzył, o co chodzi. 😀 Mówię o takich rzeczach jak na przykład mój pamiętnik czy jakieś inne zapiski. Na chwilę obecną jest to mieszanina polskiego, angielskiego i szwedzkiego, ale przypuszczam, że jak poznam walijski na tyle, że będę mogła się w miarę w pełni wyrazić na piśmie, będę używać walijskiego. Albo jak mam ochotę sobie poprzeklinać. Po walijsku jest akurat według mnie fajniej, niż po polsku, a nawet po szwedzku, czy nawet po angielsku. Nie należę do ludzi, którzy mają w zwyczaju kląć przy każdej możliwej okazji, ale czasami… no nie da się inaczej. I wtedy najczęściej albo po walijsku, albo po fińsku, bo też jest świetnie. Kiedyś była taka sytuacja, że przyjechali do nas goście na noc, bo była komunia moich kuzynek, ale Mamula najpierw chciała, żeby zjedli kolację. Ja natomiast chciałam sobie posocjalizować, więc zeszliśmy z Mishą, żeby zobaczyć, co tam i jak tam. No ale oni mieli powystawiane chyba wszystkie walizki, w tym jedna bya tak pięknie na środku i ja o nią z impetem trzasnęłam piszczelą, no i zanim zdążyłam w ogóle cóś pomyśleć stwierdziłam: "Sgriwiwch Cach Yma". Tatul do mnie z kuchni mówi "Co ty tam klniesz po walijsku?" no to się wszyscy dowiedzieli, że po walijsku i był temat do dyskusji znowu, że czemu walijski, aczkolwiek normalnie raczej takich akcji nie robię, tak jakoś wyszło odruchowo, bo serio mocno się w tę piszczel trzasnęłam. 😀
10. Żeby gadać z Mishą w kolejnym języku i sprawdzić, czy reaguje. Jak już zapewne wiecie, Misha jest bardzo mądrym stworzeniem i wie dużo rzeczy, o jakie zanim się tego dowiedziałam, w życiu bym go nie podejrzewała. Pomysł z gadaniem do Mishy nie tylko po polsku podsunął mi mój nauczyciel od szwedzkiego, który gada ze swoimi kotami i z psem po szwedzku niby rozumieją. Mi się to wydało dziwne i raczej oparte na autosugestii, ale postanowiłam spróbować, bo już zauważyłam, że Misha reaguje gdy zawołasz go Misha, Mishka, Misheczka, Mishątko i tak dalej, na przykład siedzi sobie gdzieś wysoko, a Ty powiesz Misheczka, to on się odwraca. Oczywiście to "działa" tylko wtedy, gdy nie jest zaabsorbowany czymś innym, wiadomo, ludzie też nie zawsze robia to, czego się od nich w danej chwili oczekuje. No więc spróbowałam i okazało się, że Misha przychodzi do mnie i gdy go zawołam Misha chodź, czy Misha chodź tu, Misha come 'ere, Misha kom här. Dodam, że my do Mishy rzadko wołamy kici kici, a jak tak, to to po prostu nie działa. Moja Mamulka gdzieś wyczytała, że każdy przecież z automatu zawołałby kota kici kici i w ten sposób przyjdzie do każdego, dlatego Mamula wymyśliła, żeby do niego gwizdać, potem jednak my z Zofijką zaczęłyśmy wołać mish mish mish. 😀 No więc skoro działa i Misha come i Misha kom i Misha zdaje się jarzyć o co mi chodzi, jak do niego tak po prostu gadam po innemu, że na przykład idziemy do snu i idzie za mną na górę, zdecydowałam się, jak już troszeczkę ten walijski ogarnęłam, że po walijsku też spróbuję. "Misha, cer yma, melys!". Misha wolno, z rezerwą, on w ogóle nie jest szczególnie responsywny i się zawiesza łatwo, więc to trochę zeszło, ale jednak przyszedł i od razu zajarzył, że coś od niego chcę. No to po walijsku też do niego gadam, chociaż na razie jeszcze nie umiem jakoś płynnie. No i raczej po innemu gadam do niego jak jesteśmy sami, ale strasznie to lubię.
11. Bo chcę zobaczyć, jak mi się będzie uczyło niegermańskiego języka.
12. Żeby lepiej rozumieć Wenglish. Jest to dialekt walijski angielski, więc jak się można domyślić mieszanka i tego i tego, świetny jest w nim akcent i ja go, jak wszystkie akcenty i dialekty brytyjskie, uwielbiam.
13. Żeby rozumieć, co faflunią w BBC.
14. Żeby się nabijać z Tolkienowskich świrów, jak kiedyś jakichś poznam, że umiem gadać w Sindarinie, 😀 tworząc Sindarin Tolkien wzorował się na walijskim i w sumie jak umiesz czytać po walijsku, to umiesz w Sindarinie.
15. Żeby przerażać moją babcię. Moja babcia ma troszeczkę teologicznego świra. Nie jest dewotką, jak wiele babć, po prostu zawsze się interesowała teologią, nawet jakieś tam studia zrobiła, twierdzi, że język walijski to na pewno jest język pogański, bo Celtowie byli poganami i ci Walijczycy, którzy mówią po walijsku też są, że wszystkie języki z grópy gaelickiej są językami pogańskimi. Zawsze się mnie pyta o różne rzeczy dotyczące duchowości celtyckiej, i tej wczesnej, pogańskiej, i tej już chrześcijańskiej, jak się zaczęli pojawiać tam ci wszyscy mnisi i wciąż nie chce jej się wierzyć, że tam serio kiedyś ludzie się modlili po chrześcijańsku po walijsku, irlandzku i szkocku, że mieli swoją charakterystyczną, chrześcijańską duchowość, fakt, że z elementami swoich starych kultów, ale tak to i my mamy jakieś obyczaje po starosłowiańskich kultach, które przeniknęły do naszej polskiej duchowości.
16. Bo chcę obejrzeć serial Rownd A Rownd, w którym grał Gwil i wiedzieć o co chodzi.
17. Bo chcę umieć robić coś niszowego.
18. Bo uwielbiam, jak ludzie gadają po ingliszu, potem przeskakują na walijski, potem na angielski i ja też tak chcę przynajmniej potrafić.
No i to tyle. Sporo prawda? No właśnie. No to teraz tym bardziej wiem, że warto.

4 replies on “Powody, dla któryh uczę się walijskiego.”

No rzeczywiście. Sporo tego. Co do miszy i jego rozumienia zwrotów w różnych językach, może on reaguje
na swoje imię, a to, co jest po nim w zwrocie pełni już rolę drugorzędną. No, ale nie wiem. Sam się często
zastanawiałem, jak działają mechanizmy rozumienia różnych rzeczy przez zwierzęta, bo Tilla też często
mnie w tym względzie zaskakuje.

Tak również może być. Może być też tak, że reaguje na intonację. Wydaje mi się to bardzo prawdopodobne, ponieważ jak jest na przykład taka sytuacja, że Misha robi coś, czego robić nie może, powiesz mu w miarę łagodnie Misha, nie rób, nie zadziała. Dopiero jak powiesz dosyć głośno Misha nie wolno, przestanie. Dziwne jest tylko to, że działa właśnie tylko Misha nie wolno, nie Misha zostaw czy Misha nie rób. Sprawdzałam to kilka razy i nawet pokazywałam Mamuli, która twierdzi, że tak właśnie zawsze do niego mówi, a to ona go najczęściej sztorcuje. Jednak to, że go wołam po innemu i przychodzi, najprawdopodobniej jest właśnie dlatego, że słyszy Misha, tak jak go zzawsze wołam, z na ogół dość podobną intonacją, no to już wie, o co chodzi. Myślę, że mechanizmy jego rozumienia mogą być dość zawiłe i różne w różnych sytuacjach, niemniej jednak ja się cieszę, że rozumie i że mogę sobie do niego faflunić po jakiemu mi się podoba. 😀

Najlepsze powody to 7, 9 i 15. Możesz więcej pisać takich rozkmin, w sensie dlaczego coś tam 😉 Może
ja sobie coś takiego o angielskim napiszę, chociaż na pewno ta lista wyszłaby mi o wiele bardziej zwyczajna
niż Twoja. Jeśli ten dialekt angielsko-walijski pojawi się na moich zajęciach, to nie omieszkam Cię o
tym poinformować. 😀

Cieszę się, że Ci się moja rozkminka podobała. Jak będę mieć jakieś pomysły na podobne wpisy, to cóś tam będę czynić, ewentualnie mogę zrobić takie wpisy dotyczące wszystkich moich języków, dlaczego się ich uczę/je lubię. No ciekawa jestem, czy będziesz mieć coś o Wenglishu i jeśli tak, to co, ale o samych walijskich angielskich akcentach cóś tam na pewno będziesz mieć, a one są również powalające, jak już pisałam.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink