Categories
Wpisy bardzo Mishowe.

Ja Misha.

Hhrrru?
Tak, to ja Misha. Wiem, że bardzo dawno mnie nie było i bardzo za to przepraszam. Ja ostatnio ciągle śpię. Teraz też spałem, dopiero się obudziłem, ale wydaje mi się, że jak wszystko powiem, co chciałem powiedzieć, to znowu pójdę spać, bo jeszcze mi się chce i ciągle ziewam. Wczoraj Zofijka zrobiła dziwną rzecz. Ja tak mocno ziewnąłem, a ona w tym czasie wsadziła mi palca do buzi. Chciałem ją ugryźć, żeby tak więcej nie zrobiła, ale w końcu jednak tego nie zrobiłem, bo to chyba znowu miała być jakaś zabawa. Nie wiem, czy kiedyś tak naprawdę zrozumiem ludzi, ale wychodzi mi już coraz lepiej. Dzisiaj nawet taki facet, który przyjeżdża do Emi i z nią gada chyba po ingliszu, już mi się mieszają te języki, do mnie Emi też co chwilę po innemu mówi, przyjechał właśnie dzisiaj i to z taką wielką torbą, a ja już Wam mówiłem, że lubię torby, nie? No właśnie, a tam prawie nic nie było, to ja najpierw wąchałem i wąchałem i wąchałem, a potem tam wlazłem. Ja go lubię, nawet kiedyś do niego powiedziałem Hhrrru? a ja nie do każdego mówię Hhrrru? ale jeszcze bardziej lubię jego torbę, bo ja zawsze wolę torby i kartony od ludzi. Ludzie też są fajni, ale za dużo gadają i robią i mi się wszystko miesza. Ale tak naprawdę jak dobrze spojrzeć, to właściwie robia cały czas to samo, nic się codziennie nie zmienia, tak jak u mnie. Śpią, wstają, jedzą, idą gdzieś, wracają, znowu jedzą, siedzą i się gapią w jakiś ekran, tylko raz od telewizora, raz od telefonu, raz od komputera, znowu jedzą i idą spać, tylko gadają codziennie inaczej i co innego jedzą. Ale ja nie o tym miałem gadać. Też już za dużo gadam o głupotach. Chciałem powiedzieć, że przyjechał ten facet do Emi, no to jak ja mu wlazłem do torby, to on się zaczął śmiać i mama też, a ja nie chciałem wyjść, wtedy przyszła Emi no i ja też z nimi poszedłem na górę. No i wylądowałem w tej torbie na ziemi, rozglądałem się dookoła, potem się spojrzałem na tego faceta, a on do mnie mówi: “Misha, co ty się tak patrzysz, jak jakiś człowiek?”. Wtedy weszła mama Emi i moja z kawą i z jakimś ludzkim żarciem i powiedziała, że Misha się zawsze gapi jak człowiek i że jest bardziej cywilizowany od niektórych ludzi, nawet aż za bardzo. Nie wiem, co to cywilizowany, ale to chyba znaczy, że nie narobię komuś znienacka kupy do torby, albo coś takiego, nawet bym nie potrafił, jakoś tak poza moim kibelkiem po prostu nie idzie, Emi kiedyś powiedziała, że to dobrze, bo car Wszechrosji byle gdzie się nie załatwia. Cały czas nie wiem, co to car Wszechrosji, no ale to chyba miał być komplement znowu. No ale skoro się patrzę jak człowiek, to chyba znaczy, że coraz lepiej rozumiem ludzi, prawda? I robię się do nich podobny. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Wszystko dlatego, że nie ma żadnego innego zwierzęcia. To znaczy nie, tak właściwie jest, ale… dobra, chyba muszę zacząć od początku.
Już dosyć dawno temu, po tym, jak mnie święcili i miałem tą przygodę, co Wam opowiadałem, mama i Zofijka nagle przywiozły psa. To nie był pierwszy pies, jakiego poznałem. Moja ludzka mama jest troszkę dziwna, bo co chwilę zmienia zdanie. Raz chce psa, żeby pilnował domu, potem nie chce, bo brudzi, potem chce kota, bo ja jestem sam, potem nie chce, bo niby jak się będę bawił z moim młodszym rosyjskim bratem, to porwiemy firany i wszystko, co jest, no ale to nie moja sprawa. Chodzi mi o to, że dlatego właśnie zdążyłem już poznać kilka psów, oba mnie nie polubiły, albo kogoś innego i uciekły. Była Pepa, o której już Wam mówiłem, ja ją bardzo lubiłem, bawiłem się z nią, było zabawnie, gadaliśmy sobie razem i razem spaliśmy z Zofijką na materacu, bo Zofijka wtedy jeszcze nie miała łóżka, dopiero przyjechaliśmy do tego domu. A potem nagle uciekła. Zofijka płakała. I mi było smutno bardzo. Potem był jeszcze jeden pies, o którego byłem zazdrosny, a on mnie nie lubił. Zofijka go nazwała Alvaro. On co chwilę uciekał wracał, wył po nocach, Zofijka chciała, żeby był jej przyjacielem, ale on nie chciał, nawet ją ugryzł, no i w końcu uciekł i nie wrócił. I Zofijka znowu płakała. Emi jej powiedziała, że p rzecież jest Misha, Misha to jest prawdziwy przyjaciel, ale Zofijka powiedziała, że Misha to jest tylko Misha, a ona chce psa, bo z Mishą jest nudno. Bardzo mi było smutno, ale nic nie powiedziałem, no bo co miałem powiedzieć, może sobie myśleć, jak chce, ale to nie było przyjemne. No i właśnie wtedy przyjechał ten trzeci pies. Emi zaraz poszła go zobaczyć i mnie wzięła. Był trochę większy ode mnie, Mamulka mówi, że już większy nie urośnie. Bardzo mnie polubił i ja go też, ale ja nie mogłem wyjść do niego, a on wejść do mnie. On tylko piszczał i na mnie patrzył, a ja trochę nie wiedziałem co powiedzieć, bo już dawno nie rozmawiałem z żadnym zwierzęciem i się odzwyczaiłem. Ale on wcale nie pomyślał, że jestem jak człowiek i zawsze jak mnie widział, to do mnie tak wesoło piszczał. On się nazywał Jackie. Ale potem już nie, bo mamie się nie podobało, bo Jackie to może być i chłopak i dziewczyna, tak jak Misha, więc pewnie też by na niego często mówili ona. No to teraz jest Bobi, chociaż Emi mówi, że Bobi to też może być on i ona. Ale on to jest on. Jest bardzo wesoły i całkiem czyściutki, bardzo głośno szczeka i mnie budzi w nocy. No ale nie możemy gadać, bo ja nie mogę wyjść, a on nie może wejść. Jak Bobi przyjechał, to Zofijka prawie się ze mną nie bawi. Bobi lubi ją najbardziej. Emi i Mamulka bardzo się z tego cieszyły, Mamulka mówi, że Zofijce przydałby się taki przyjaciel pies. On za Zofijką wszędzie łazi. On najbardziej lubi ją, a ona najbardziej lubi jego, ale oczywście i on i ona innych też lubią, tak samo jak ja i Emi, ja najbardziej lubię Emi, EMi najbardziej lubi mnie, ale innych też lubimy. No i w końcu każdy ma swojego przyjaciela. Smutno mi często było, jak Zofijka nie miała się z kim bawić, bo ja nie zawsze mam na to ochotę. Lubię się bawić, ale nie tak, że mnie ktoś goni, wrzeszczy, łapie, albo nagle skądś wyskakuje, bo chce się bawić w chowanego, a Zofijka tak lubi się bawić. Najbardziej teraz lubię się bawić piórkami. Wtedy jestem szalony ze szczęścia. Ale chciałem jeszcze coś powiedzieć o Bobim. Bobi jest cały czas przyjacielem Zofijki, ale wszyscy oprócz Zofijki mówią, że to jest zdrajca. Jest zdrajca dlatego, że ciągle ucieka. Bardzo, bardzo często. Potem wraca, ale zawsze ucieka znowu. A Zofijka udaje, że tego nie widzi. Wczoraj, jak jadłem galaretkę, mamusia powiedziała, że gdyby nie to, że Zofijka będzie histeryzowała, to wolałaby, żeby Bobi już nie wrócił, bo nie lubi takich zdrajców. Ja też nie lubię zdrajców i nie lubię, jak Zofijka jest smutna. Bo jak Zofijka jest smutna, to jest zła i często mówi na mnie głupi Misha, albo Misha jesteś dziwny, albo jeszcze gorsze rzeczy, ale najgorsze jest to, że strasznie wrzeszczy. Nie tylko na mnie, w ogóle wrzeszczy i wszystko ją wkurza, nawet jak ja sobie obok niej usiądę i sobie myję łapę, wtedy wrzeszczy Misha idź stąd. A potem i tak sama sobie idzie. Dziwni są ludzie, a Zofijka w ogóle. Ja bym wolał, żeby Bobi wrócił, ale już więcej nie uciekał, tak by było najlepiej.
Ale nie chce mi się już gadać o Bobim na razie. Opowiem Wam o czymś ciekawszym. Emi była wczoraj z Mamulą w jakichś różnych sklepach i jak przyjechały, to zaraz mnie zawołała i powiedziała, że dostałem prezent. Wiecie jaki to jest prezent? Ja go najbardziej lubię jeść. To są takie specjalne kabanosiki, ja je po prostu uwielbiam. Jak ktoś coś ode mnie chce, to powinien mi przynieść tego kabanosika, a najlepiej dziesięć, dać mi powąchać i ja wtedy dla takiego kogoś wszystko zrobię, nawet mogę śpiewać i tańczyć, byle bym tylko mógł je zjeść. A Emi sobie wymyśliła, że mnie wkurzy, odpakowała tego kabanosika, ja powąchałem, a ona mi go zabrała i podniosła tak bardzo wysoko, że go nie mogłem dosięgnąć. I ja się wtedy zacząłem po niej wspinać i robić hhrrru? ale wtedy Emi dała mi tylko kawałek. Resztę dostałem dopiero u niej w pokoju. Teraz nie mogę się doczekać, kiedy dostanę następnego, one są naprawdę bardzo smaczne, ale Emi powiedziała, że będzie mi je dawać tylko jak będzie jakaś specjalna okazja, bo ich jest mało, szkoooda, i Zofijka powiedziała, że jak będę je co chwilę jadł, to mi pęknie w końcu pupa. Ale ja je bardzo lubię jeść, wtedy strasznie głośno mlaszczę i sapie i potem długo i głośno mruczę, aż zasnę. Chyba nie ma takiej drugiej rzeczy, którą aż tak bardzo lubię, że wszystko za nią oddam, nawet wszystkie moje kartony.
A czy Wy też macie coś takiego, co tak bardzo lubicie, że wszystko za to możecie zrobić, żeby tylko to mieć?

Hhrrru?
Tak, to ja Misha. Wiem, że bardzo dawno mnie nie było i bardzo za to przepraszam. Ja ostatnio ciągle śpię. Teraz też spałem, dopiero się obudziłem, ale wydaje mi się, że jak wszystko powiem, co chciałem powiedzieć, to znowu pójdę spać, bo jeszcze mi się chce i ciągle ziewam. Wczoraj Zofijka zrobiła dziwną rzecz. Ja tak mocno ziewnąłem, a ona w tym czasie wsadziła mi palca do buzi. Chciałem ją ugryźć, żeby tak więcej nie zrobiła, ale w końcu jednak tego nie zrobiłem, bo to chyba znowu miała być jakaś zabawa. Nie wiem, czy kiedyś tak naprawdę zrozumiem ludzi, ale wychodzi mi już coraz lepiej. Dzisiaj nawet taki facet, który przyjeżdża do Emi i z nią gada chyba po ingliszu, już mi się mieszają te języki, do mnie Emi też co chwilę po innemu mówi, przyjechał właśnie dzisiaj i to z taką wielką torbą, a ja już Wam mówiłem, że lubię torby, nie? No właśnie, a tam prawie nic nie było, to ja najpierw wąchałem i wąchałem i wąchałem, a potem tam wlazłem. Ja go lubię, nawet kiedyś do niego powiedziałem Hhrrru? a ja nie do każdego mówię Hhrrru? ale jeszcze bardziej lubię jego torbę, bo ja zawsze wolę torby i kartony od ludzi. Ludzie też są fajni, ale za dużo gadają i robią i mi się wszystko miesza. Ale tak naprawdę jak dobrze spojrzeć, to właściwie robia cały czas to samo, nic się codziennie nie zmienia, tak jak u mnie. Śpią, wstają, jedzą, idą gdzieś, wracają, znowu jedzą, siedzą i się gapią w jakiś ekran, tylko raz od telewizora, raz od telefonu, raz od komputera, znowu jedzą i idą spać, tylko gadają codziennie inaczej i co innego jedzą. Ale ja nie o tym miałem gadać. Też już za dużo gadam o głupotach. Chciałem powiedzieć, że przyjechał ten facet do Emi, no to jak ja mu wlazłem do torby, to on się zaczął śmiać i mama też, a ja nie chciałem wyjść, wtedy przyszła Emi no i ja też z nimi poszedłem na górę. No i wylądowałem w tej torbie na ziemi, rozglądałem się dookoła, potem się spojrzałem na tego faceta, a on do mnie mówi: "Misha, co ty się tak patrzysz, jak jakiś człowiek?". Wtedy weszła mama Emi i moja z kawą i z jakimś ludzkim żarciem i powiedziała, że Misha się zawsze gapi jak człowiek i że jest bardziej cywilizowany od niektórych ludzi, nawet aż za bardzo. Nie wiem, co to cywilizowany, ale to chyba znaczy, że nie narobię komuś znienacka kupy do torby, albo coś takiego, nawet bym nie potrafił, jakoś tak poza moim kibelkiem po prostu nie idzie, Emi kiedyś powiedziała, że to dobrze, bo car Wszechrosji byle gdzie się nie załatwia. Cały czas nie wiem, co to car Wszechrosji, no ale to chyba miał być komplement znowu. No ale skoro się patrzę jak człowiek, to chyba znaczy, że coraz lepiej rozumiem ludzi, prawda? I robię się do nich podobny. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Wszystko dlatego, że nie ma żadnego innego zwierzęcia. To znaczy nie, tak właściwie jest, ale… dobra, chyba muszę zacząć od początku.
Już dosyć dawno temu, po tym, jak mnie święcili i miałem tą przygodę, co Wam opowiadałem, mama i Zofijka nagle przywiozły psa. To nie był pierwszy pies, jakiego poznałem. Moja ludzka mama jest troszkę dziwna, bo co chwilę zmienia zdanie. Raz chce psa, żeby pilnował domu, potem nie chce, bo brudzi, potem chce kota, bo ja jestem sam, potem nie chce, bo niby jak się będę bawił z moim młodszym rosyjskim bratem, to porwiemy firany i wszystko, co jest, no ale to nie moja sprawa. Chodzi mi o to, że dlatego właśnie zdążyłem już poznać kilka psów, oba mnie nie polubiły, albo kogoś innego i uciekły. Była Pepa, o której już Wam mówiłem, ja ją bardzo lubiłem, bawiłem się z nią, było zabawnie, gadaliśmy sobie razem i razem spaliśmy z Zofijką na materacu, bo Zofijka wtedy jeszcze nie miała łóżka, dopiero przyjechaliśmy do tego domu. A potem nagle uciekła. Zofijka płakała. I mi było smutno bardzo. Potem był jeszcze jeden pies, o którego byłem zazdrosny, a on mnie nie lubił. Zofijka go nazwała Alvaro. On co chwilę uciekał wracał, wył po nocach, Zofijka chciała, żeby był jej przyjacielem, ale on nie chciał, nawet ją ugryzł, no i w końcu uciekł i nie wrócił. I Zofijka znowu płakała. Emi jej powiedziała, że p rzecież jest Misha, Misha to jest prawdziwy przyjaciel, ale Zofijka powiedziała, że Misha to jest tylko Misha, a ona chce psa, bo z Mishą jest nudno. Bardzo mi było smutno, ale nic nie powiedziałem, no bo co miałem powiedzieć, może sobie myśleć, jak chce, ale to nie było przyjemne. No i właśnie wtedy przyjechał ten trzeci pies. Emi zaraz poszła go zobaczyć i mnie wzięła. Był trochę większy ode mnie, Mamulka mówi, że już większy nie urośnie. Bardzo mnie polubił i ja go też, ale ja nie mogłem wyjść do niego, a on wejść do mnie. On tylko piszczał i na mnie patrzył, a ja trochę nie wiedziałem co powiedzieć, bo już dawno nie rozmawiałem z żadnym zwierzęciem i się odzwyczaiłem. Ale on wcale nie pomyślał, że jestem jak człowiek i zawsze jak mnie widział, to do mnie tak wesoło piszczał. On się nazywał Jackie. Ale potem już nie, bo mamie się nie podobało, bo Jackie to może być i chłopak i dziewczyna, tak jak Misha, więc pewnie też by na niego często mówili ona. No to teraz jest Bobi, chociaż Emi mówi, że Bobi to też może być on i ona. Ale on to jest on. Jest bardzo wesoły i całkiem czyściutki, bardzo głośno szczeka i mnie budzi w nocy. No ale nie możemy gadać, bo ja nie mogę wyjść, a on nie może wejść. Jak Bobi przyjechał, to Zofijka prawie się ze mną nie bawi. Bobi lubi ją najbardziej. Emi i Mamulka bardzo się z tego cieszyły, Mamulka mówi, że Zofijce przydałby się taki przyjaciel pies. On za Zofijką wszędzie łazi. On najbardziej lubi ją, a ona najbardziej lubi jego, ale oczywście i on i ona innych też lubią, tak samo jak ja i Emi, ja najbardziej lubię Emi, EMi najbardziej lubi mnie, ale innych też lubimy. No i w końcu każdy ma swojego przyjaciela. Smutno mi często było, jak Zofijka nie miała się z kim bawić, bo ja nie zawsze mam na to ochotę. Lubię się bawić, ale nie tak, że mnie ktoś goni, wrzeszczy, łapie, albo nagle skądś wyskakuje, bo chce się bawić w chowanego, a Zofijka tak lubi się bawić. Najbardziej teraz lubię się bawić piórkami. Wtedy jestem szalony ze szczęścia. Ale chciałem jeszcze coś powiedzieć o Bobim. Bobi jest cały czas przyjacielem Zofijki, ale wszyscy oprócz Zofijki mówią, że to jest zdrajca. Jest zdrajca dlatego, że ciągle ucieka. Bardzo, bardzo często. Potem wraca, ale zawsze ucieka znowu. A Zofijka udaje, że tego nie widzi. Wczoraj, jak jadłem galaretkę, mamusia powiedziała, że gdyby nie to, że Zofijka będzie histeryzowała, to wolałaby, żeby Bobi już nie wrócił, bo nie lubi takich zdrajców. Ja też nie lubię zdrajców i nie lubię, jak Zofijka jest smutna. Bo jak Zofijka jest smutna, to jest zła i często mówi na mnie głupi Misha, albo Misha jesteś dziwny, albo jeszcze gorsze rzeczy, ale najgorsze jest to, że strasznie wrzeszczy. Nie tylko na mnie, w ogóle wrzeszczy i wszystko ją wkurza, nawet jak ja sobie obok niej usiądę i sobie myję łapę, wtedy wrzeszczy Misha idź stąd. A potem i tak sama sobie idzie. Dziwni są ludzie, a Zofijka w ogóle. Ja bym wolał, żeby Bobi wrócił, ale już więcej nie uciekał, tak by było najlepiej.
Ale nie chce mi się już gadać o Bobim na razie. Opowiem Wam o czymś ciekawszym. Emi była wczoraj z Mamulą w jakichś różnych sklepach i jak przyjechały, to zaraz mnie zawołała i powiedziała, że dostałem prezent. Wiecie jaki to jest prezent? Ja go najbardziej lubię jeść. To są takie specjalne kabanosiki, ja je po prostu uwielbiam. Jak ktoś coś ode mnie chce, to powinien mi przynieść tego kabanosika, a najlepiej dziesięć, dać mi powąchać i ja wtedy dla takiego kogoś wszystko zrobię, nawet mogę śpiewać i tańczyć, byle bym tylko mógł je zjeść. A Emi sobie wymyśliła, że mnie wkurzy, odpakowała tego kabanosika, ja powąchałem, a ona mi go zabrała i podniosła tak bardzo wysoko, że go nie mogłem dosięgnąć. I ja się wtedy zacząłem po niej wspinać i robić hhrrru? ale wtedy Emi dała mi tylko kawałek. Resztę dostałem dopiero u niej w pokoju. Teraz nie mogę się doczekać, kiedy dostanę następnego, one są naprawdę bardzo smaczne, ale Emi powiedziała, że będzie mi je dawać tylko jak będzie jakaś specjalna okazja, bo ich jest mało, szkoooda, i Zofijka powiedziała, że jak będę je co chwilę jadł, to mi pęknie w końcu pupa. Ale ja je bardzo lubię jeść, wtedy strasznie głośno mlaszczę i sapie i potem długo i głośno mruczę, aż zasnę. Chyba nie ma takiej drugiej rzeczy, którą aż tak bardzo lubię, że wszystko za nią oddam, nawet wszystkie moje kartony.
A czy Wy też macie coś takiego, co tak bardzo lubicie, że wszystko za to możecie zrobić, żeby tylko to mieć?
Ja już kończę, bo bardzo chce mi się spać, a poza tym Zofijka wróciła i wrzeszczy. Dobranoc.
Pozdrawiam wszystkich bardzo Mishnie.
A, jeszcze się może podpiszę, skoro zalazłem aż do klawiatury.
;lkjasdf;lkj lzxkjc; vnmnqpwuirr;ho.zdlhl,.cbxnmvnxbxv.nqrwohfsdm,hoqywey 723081643otiutwjkgjgadslhglhxbz XGZapi
Lepiej jeszcze nie umiem, ale kiedyś może się nauczę, ja się lubię tresować.

4 replies on “Ja Misha.”

Tak mi się właśnie wydawało, ludzie w ogóle co innego mówią, co innego robią, a co innego myślą, a nawet często udają, że jest coś, czego nie ma albo że nie ma czegoś, co jest. nie tak, jak ja, bo ja tak nie umiem.
Ludzkie torby są naprawdę fajne, bo jest w nich ciepło, miękko i przytulnie, można się skulić i zasnąć, ja lubię, jak ktoś ze mną chodzi na przykład w reklamówce jak z zakupami, w torbie też tak można jechać, jednocześnie jedziesz sobie i śpisz. Czasami ktoś się zagapi i zamknie torbę i wtedy jest tak cichutko i przyjemnie. Niektórzy mają w środku jakieś inne torby albo opakowania i inne szeleszczące rzeczy, którymi można się bawić. Czasami pachnie jedzeniem, albo różnymi zapachami, można się wtedy tarzać i też się tym czymś pachnie. A jedna pani to mi kiedyś zdjęcie zrobiła, jak byłem wjej torbie i potem wysłała do Internetu i wszyscy sobie mogli obejrzeć i Zofijka powiedziała, że podbijam świat i wszyscy tak mówili.
Misha

To moja ludzka mama wymyśliła cara Wszechrosji i teraz wszyscy tak na mnie mówią, to jest dziwne. Wielu ludzi chciałoby mnie zobaczyć. Jedna koleżanka Emi kiedyś powiedziała, że mnie ukradnie, jak zobaczyła moje zdjęcie. Jak do nas ktoś przyjeżdża, to też mi każą przychodzić i każdy mnie ogląda z każdej strony. Podobno dlatego, że jestem piękny, ale ja myślę, że jestem normalny Misha.
Misha

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink