Categories
Co mi w mózgu gra, czyli o awatarach.

Emilie Nicolas – Nobody Knows.

Witajcie!
Praktycznie od wczorajszej nocy aż do dziś leci u mnie norweska muza, jakiś elektropopik, elektronika, indiepop i inne takie rzeczy. To jest w ogóle ciekawe zjawisko, bo ja jednak nie ukrywam, że na ogół słucham muzyki z krajów, w których ludzie posługują się moimi ulubionymi językami. Nie tylko, ale jednak najczęściej. Język norweski, chociaż go lubię, nie znajduje się w tej ścisłej czołówce, a jednak od jakiegoś roku uwielbiam słuchać właśnie tego typu muzyki norweskiej, nie wiem nawet, czy nie bardziej niż szwedzkiej z tych samych gatunków. Muzyka norweska, elektroniczna, indiepopowa czy elektrofolkowa czy jakaś podobna, jest według mnie bardzo specyficzna, jest trochę jak taki ciepły, przytulny koc, w który możesz się zapatulić na przykład wieczorem i sobie totalnie odpłynąć. Total chillax. Jest też w taki specyficzny sposób subtelna, często jakoś norwescy ludzie lubią w tego typu muzie używać bardzo ciekawych harmonii.
Akurat utwór, który chcę Wam dzisiaj pokazać, podobnie jak cały debiutancki i na razie jedyny album Emilie Nicolas “Like I’m A Warrior”, jest jak widać po ingliszu, ale ów norweski feel jest bardzo widoczny. Utwór ów nazywa się “Nobody Knows”, ale miałam spory problem, co z tego albumu EMilie tak właściwie wybrać, bo uwielbiam go w całości, jest bardzo ciekawy i przyjemnie się go słucha, ja znam go już dobrych kilka miesięcy, a cały czas jestem w stanie tak po prostu usiąść i przesłuchać go sobie w całości po raz niewiadomo który, w ogóle mi się nie nudzi i za każdym razem zauważam w nim coś nowego i bardzo ciekawego, troszkę tak, jak z książkami. Jak na debiutancki album więc jest naprawdę pięknie i ciekawa jestem, co będzie dalej z twórczością Emilie, bo zapowiada się ciekawie.
OK, to ja już kończę tę nawijkę i ciekawa jestem, co myślicie o tym utworze. 🙂 Miłego słuchania. 🙂

Witajcie!
Praktycznie od wczorajszej nocy aż do dziś leci u mnie norweska muza, jakiś elektropopik, elektronika, indiepop i inne takie rzeczy. To jest w ogóle ciekawe zjawisko, bo ja jednak nie ukrywam, że na ogół słucham muzyki z krajów, w których ludzie posługują się moimi ulubionymi językami. Nie tylko, ale jednak najczęściej. Język norweski, chociaż go lubię, nie znajduje się w tej ścisłej czołówce, a jednak od jakiegoś roku uwielbiam słuchać właśnie tego typu muzyki norweskiej, nie wiem nawet, czy nie bardziej niż szwedzkiej z tych samych gatunków. Muzyka norweska, elektroniczna, indiepopowa czy elektrofolkowa czy jakaś podobna, jest według mnie bardzo specyficzna, jest trochę jak taki ciepły, przytulny koc, w który możesz się zapatulić na przykład wieczorem i sobie totalnie odpłynąć. Total chillax. Jest też w taki specyficzny sposób subtelna, często jakoś norwescy ludzie lubią w tego typu muzie używać bardzo ciekawych harmonii.
Akurat utwór, który chcę Wam dzisiaj pokazać, podobnie jak cały debiutancki i na razie jedyny album Emilie Nicolas "Like I'm A Warrior", jest jak widać po ingliszu, ale ów norweski feel jest bardzo widoczny. Utwór ów nazywa się "Nobody Knows", ale miałam spory problem, co z tego albumu EMilie tak właściwie wybrać, bo uwielbiam go w całości, jest bardzo ciekawy i przyjemnie się go słucha, ja znam go już dobrych kilka miesięcy, a cały czas jestem w stanie tak po prostu usiąść i przesłuchać go sobie w całości po raz niewiadomo który, w ogóle mi się nie nudzi i za każdym razem zauważam w nim coś nowego i bardzo ciekawego, troszkę tak, jak z książkami. Jak na debiutancki album więc jest naprawdę pięknie i ciekawa jestem, co będzie dalej z twórczością Emilie, bo zapowiada się ciekawie.
OK, to ja już kończę tę nawijkę i ciekawa jestem, co myślicie o tym utworze. 🙂 Miłego słuchania. 🙂

One reply on “Emilie Nicolas – Nobody Knows.”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink