Witajcie!
Ostatni weekend, plus prawie cały czwartek i cały piątek był dla mnie obrzydliwie wręcz obrzydliwy, ale wygląda na to, że od wczoraj sytuacja zaczyna się normować, mam taką nadzieję, że mam rację, także jest to dość miła rzecz, poza faktem, że miałam też wczoraj obrzydliwie obrzydliwe sny i się nie wyspałam.
Wczoraj duuużo bawiłyśmy się z Zofijką, było bardzo śmiesznie, musiałam jakoś odreagować ten obrzydliwy czas i ogólnie tyle się śmiałyśmy, że czasami to się zastanawiałam, czy czasem nie umrzemy dziś, to znaczy wczoraj oczywiście, ze śmiechu, ale konsekwencją tego było tylko to, że Zofijce w trakcie jednego z ataków śmiechu zachciało się strasznie siusiu, a że o kulach ciężko jest szybko dobiec do kibelka, to ledwo uniknęła katastrofy. 😀
Czytałam i czytam do tej pory książkę "Magic For Marigold" Lucy Maud Montgomery w oryginalnej wersji. Książkę tę jak wszystkie książki Maud czytałam już bardzo dużo razy, Marigold w oryginale czytałam już raz, w ogóle zawsze ciężko jest mi się zmotywować i zabrać do czytania książek po angielsku, mimo, że ostatnio sobie uświadomiłam, że już chyba większość tego, co czytam na co dzień w sieci jest po ingliszu, ale książki Maud w oryginale czytać uwielbiam. Uwielbiam jej książki w ogóle i uwielbiam wiedzieć, jak coś wygląda u niej w wersji oryginalnej, zwłaszcza, że jej książki mają na ogół po kilka tłumaczeń, czy na przykład taka "Ania Z Zielonego Wzgórza" chyba z kilkanaście, wskótek czego jest trochę miszmasz. Różne polskie przekłady też uwielbiam czytać. Ale o tym będzie więcej kiedy indziej, jak będę robić recenzję Marigold.
Poza tym dużo czasu wczoraj spędziłam z Mishą oraz z Mamulką, z którą byłam w sklepie i podczas drogi do sklepu i z powrotem bardzo miło się nam nawijało. Niestety Mamulka ma zapalenie krtani, co nie jest już tak miłe, ale znając jej odporność oraz przeróżne sposoby, jakie zna na wszelkie choroby, bardzo szybko sobie z tym powinna poradzić.
Month: August 2017
Inspiracja.
Ludzie, którzy potrzebują pomocy, wyglądają czasem tak, jakby jej zupełnie nie potrzebowali.
Glennon Doyle Melton
Inspiracja.
Jesteś zwycięzcą! Próby życiowe nie mają na celu złamać cię, ale cię ukształtować.
Norman Vincent Peale.
Tak więc w moim dzisiejszym awatarze jest piosenka Declana Galbraith, o tytule "Strange World". Istnieją dwie wersje tej piosenki, jedna jest akustyczna, druga jest częścią tego demo o którym pisałam. Ja wybrałam na awatar tę drugą, choć obie lubię tak samo, w przypadku tej fazy też nie mam tak, że coś tam lubię bardziej, a coś mniej, tak samo jak i z Enyą, no ale na coś zdecydować się musiałam. 😀 Strasznie podoba mi się ta piosenka jak i jej text, z którym, cóż, trudno się nie zgodzić. Text spodobał mi się do tego stopnia, że postanowiłam zrobić do niego tłumaczenie na textowie i zrobiłam już wieki temu, bo kilka osób tam już od dawna piszczało, żeby któś to przetłumaczył, a ja akurat wcześniej ten text przerabiałam na moim indywidualnym angielskim, także się czułam przygotowana. 😀 Jak zwykle ciekawa jestem, co o tym utworze myślicie i jak zwykle wszystko jest u mnie w plikach udostępnionych.
Declan Galbraith.
Witajcie!
Miałam poczekać z kolejnymi wpisami o fazach i nie wrzucać wszystkiego tak od razu, ale jakiś czas po wrzuceniu wpisu o Enyi i mojej na nią fazie olśniło mnie, że przecież w poniedziałek są urodziny Vreeswijka, czyli obiektu mojej trzeciej fazy, więc postanowiłam do tego czasu uwinąć się z Declanem, czyli obiektem mojej drugiej fazy, żeby na poniedziałek upamiętnić Vreeswijka jakimś wpisem i awatarem. Z racji, że wpis jest fazowy, znów ostrzegam, że może być przydługi.
O ile Enya jest postacią szeroko znaną nie tylko tym, którzy ją bardzo lubią, ale też i większości ludzi w ogóle, o tyle Declan raczej nie, dlatego myślę, że na początku napiszę coś o nim w ogóle.
Declan Galbraith tworzy muzykę, która się mocno zmienia wraz z upływem czasu, niemniej jednak ja wciąż zaklasyfikowałabym ją do popu, ewentualnie do poprocka. Urodził się 19 grudnia 1991 roku w Anglii, w hrabstwie Kent, jego tata pochodzi ze Szkocji, a Mama z Irlandii, a nie odwrotnie, jak twierdzi nasza Wikipedia, już nawet sam fakt, że jego tata nazywa się Alec, może sugerować, że gościu jest raczej ze Szkocji. Trochę śmisznie jest jak się ma matkę z innego kraju, ojca z innego, a w jeszcze innym się mieszka, no ale Declan zawsze może powiedzieć, że jest "British". 😀 Inaczej chyba ludzie w podobnej sytuacji muszą mieć trochę problem z tożsamością kulturową, no ale to tak off topic. Jako mały chłopiec Declan brał udział w różnych konkursach piosenki, bardzo lubił śpiewać, co zaowocowało tym, że w 2002 roku nagrał album, na którym znajdują się covery znanych lub mniej znanych piosenek. Kolejny album, też głoównie z coverami, zrobił w roku 2006 w wieku lat piętnastu, a następny w 2007 roku, także głównie coverował. Potem miał dłuuugą przerwę, związaną ze studiami, ale pojawił się i tak wcześniej, niż zapowiadał, ponieważ jakoś mniej więcej w czasie igrzysk olimpijskich w Londynie zaczęło coraz więcej o nim słychać, a potem pojawiło się demo z jego nowymi utworami. Są one wszystkie napisane przez niego i, według mnie, mają taki trochę bardziej alternatywny styl.
OK, przechodząc do mojej fazy oraz tego, co zmieniła w moim życiu, zaczęła się ona w Dzień Babci, którego roku nie pamiętam, niemniej jednak zaczęła się dość gwałtownie, więc to, że dokładnie wtedy był Dzień Babci kojarzę. Była to pierwsza z moich intensywniejszych faz, choć trwała najkrócej z nich wszystkich, oczywiście jako faza główna, bo tak jak już pisałam, mi się fazy wielkie przytłumiają, wraz z nadejściem kolejnej, a nie całkowicie kończą, przynajmniej do tej pory jeszcze żadna mi się nie skończyła. Nie wiem jeszcze oczywiście, ile potrwa mi moja obecna faza jako główna, niemniej jednak z tych poprzednich faza na Declana była chyba najkrótsza. Znowu, tak jak poprzednim razem, zaraziłam się od Celtic1002 i Annabeth, za co również jestem im ogromnie wdzięczna, bo zawsze fajnie jest mieć jakąś fazę, 🙂 kilka osób udało mi się zarazić i tym razem, niemniej jednak już nie tyle, ile ENyą, co ciekawe, wśród tych osób znalazła się także Zofijka, której faza, całkiem mocno rozwinięta, trwa do tej pory, najbardziej lubi piosenkę Declana pod tytułem "Ego You", może ze względu na własne, niesamowicie dobrze ukształtowane i rozrośnięte ego. Wraz z tą fazą zaczęła mi się także fascynacja nie tylko Irlandią, jak w czasie fazy na Enyę, ale też Szkocją i ogólnie kulturą celtycką, także celtyckimi językami. U Declana są obecne, zwłaszcza na pierwszych dwóch albumach, jakieś nawiązania do folku, czy nawet folkowe utwory jak "Carrickfergus", "Danny Boy" czy "The Last Unicorn" folkowej piosenkarki Loreeny MCKennitt, sam Declan słucha muzyki irlandzkiej, na przykład Christy'ego Moore'a, a jego dziadek grał w irlandzkim zespole folkowym, później niestety jednak dużo tego folkloru na jego albumach już nie ma, bo wydaje mi się, że tak serio to on jest jednak bardziej "British", niż Irish czy Scottish. 😀 Bardzo mocno poszedł mi do góry inglisz podczas tej fazy, tak jakoś dostałam wtedy wzmożonej fazy na inglisza, mimo, że wtedy byłam na takim etapie, że angielskiego jako przedmiotu szkolnego nie lubiłam, bo mnie po prostu nudził, mimo, że język w jakimś stopniu lubiłam już dawno. Wtedy nauczyłam się też rozróżniać akcenty, to znaczy oczywiście brytyjski od amerykańskiego, amerykański od australijskiego, australijski od irlandzkiego czy irlandzki od szkockiego, ale też nauczyłam się rozróżniać różne brytyjskie akcenty, co mi wtedy akurat dość ślamazarnie szło, ale wyszło, co, jak sądzę, jest najważniejsze. Ogólnie podczas tej fazy miałam pod wieloma względami bardzo fajny, śmieszny czas w życiu, także mam i z tą fazą w ogóle i z muzyką Declana wiele bardzo miłych skojarzeń.
W tym wpisie to tyle, za chwilę pojawi się jeszcze osobny wpis na temat mojego dzisiejszego awataru.
Wczorajsze miłe rzeczy.
Witajcie!
Wczoraj miałam miły, ale raczej spokojny dzień. Spędziłam dużo czasu z Mishą, prawie jak zawsze. Poza tym wczoraj mój Tatul pojechał do pracy, pewnie wróci jutro, albo może pojutrze, ale zanim jeszcze pojechał spędziliśmy bardzo miło czas na Google Maps. Mój Tatul bardzo lubi sobie tak podróżować palcem po mapach Google, po różnych ciekawych miejscach, a potem ma w zwyczaju mówić: "Jak ja byłem w Finlandii, to widziałem…", "Jak przejeżdżałem przez Norwegię…" i wszyscy się dziwią. 😀 Ja bardzo lubię mu w tych podróżach towarzyszyć, wczoraj akurat zwiedzaliśmy pewną walijską miejscowość, ponieważ ja chcę wiedzieć na jej temat dosłownie wszystko, co tylko można. W ogóle często po Walii sobie jeździmy i w ogóle dużo czasu spędzamy razem z Tatulem przy kompie, bo Tatul mi opisuje na przykład różne zdjęcia, które chcę, żeby mi opisał, albo ja pomagam Tatulowi, bo mój Tatul bardzo niewiele potrafi na kompie zrobić, a jeszcze mniej potrafi zrobić nie wkurzając się, poza tym różne rzeczy z tą naszą firmą ja robię na komputerze, wtedy czasami Tatul jest potrzebny i w rezultacie wspólne posiedzenie nad moim lub Tatula laptopem zawsze się przeciąga. Aha, bo ja Wam zapomniałam napisać, że w związku z tym, że uczę się zaocznie, to mogę sobie również pracować, co też robię i pracuję jako coś w rodzaju sekretarki w firmie mojego Tatulka, piszę do jego klientów, przechowuję mu dokumenty itd. robię różne rzeczy, na które Tatul nie ma czasu, albo zrobić nie potrafi, żeby sobie trochę na przyszłość zarobić.
Dużo czasu spędziłam też wczoraj z Zofijką i pisałam z wieloma fajnymi ludźmi.
Ahaa, napiszę Wam jeszcze, że Zofijka dostała telefon. Wcześniej nie miała własnej komórki, dopiero wczoraj Mamulka kupiła jej jakiegoś LG, chociaż zawsze się zarzekała, że Zofija nie dostanie telefonu przed piętnastymi urodzinami. Ale mojej Mamuli się zmienia zdanie bardzo często i Zofijka wczoraj była w takiej euforii, że aż miło było to obserwować, choć nie wiem, czy akurat dla nas wyniknie coś dobrego z tego, że posiada swój własny telefon, na pewno będzie wszystkich nękać SMS-ami i telefonami, ale może też będzie więcej spokoju i nie będzie tak ciągle jęczała, że jej się nudzi. 😀 Bo ona bardzo często tak właśnie jęczy w normalnych sytuacjach, gdy może robić wszystko, co chce, więc wyobraźcie sobie, ile jęczy teraz, jak ma tą nogę rozwaloną.