Categories
Z cyklu Co tam u mnie.

Wczorajsze miłe rzeczy.

Witajcie!
Wczoraj spotkało mnie dość dużo miłych rzeczy.
Pierwszą miłą rzeczą było to, że wreszcie się wyspałam. Niestety znowu miałam jakieś przedziwne koszmary, ja nie wiem, skąd mój mózg to bierze, ale ale mimo to się wyspałam, bo ostatnio jakoś mi to nie wychodziło i już tak trochę łaziłam jak Zombie.
Zofijce zdjęli gips. Na pogotowiu mówili, że będzie sześć tygodni, ale pojechały wczoraj z Mamulką na chirurgię i tam jej zdjęli, żeby zrobić prześwietlenie i okazało się, że nie będzie już potrzebny, założyli jej stabilizator, czy też raczej, jak twierdzi Zofijka, stalibizator, którego ma nie zdejmować w ogóle i musi cały czas chodzić o kulach, żeby tej nogi nie przeciążać, zwłaszcza, że jeszcze ją to kolano boli.
Wczoraj były urodziny Cornelisa Vreeswijka, obiektu mojej trzeciej fazy, któremu wczoraj poświęciłam wpis. Sam fakt, że były wczoraj jego urodziny, jest dla mnie miłą rzeczą, przy okazji też w szwedzkim radiu zrobili reportaż o Vreeswijku, którego pierwszej części wczoraj słuchałam i jak już pisałam aż się rozkleiłam, natomiast na stronie Dagens Nyheter pojawił się quiz o Vreeswijku, który ja postanowiłam zrobić i, o czym również pisałam, nie znałam odpowiedzi tylko na jedno pytanie, choć sama nie wiem, czy to dobrze, czy świadczy to o jakimś moim fiśnięciu, no ale tak już jest ze wszystkimi moimi fazami.

Witajcie!
Wczoraj spotkało mnie dość dużo miłych rzeczy.
Pierwszą miłą rzeczą było to, że wreszcie się wyspałam. Niestety znowu miałam jakieś przedziwne koszmary, ja nie wiem, skąd mój mózg to bierze, ale ale mimo to się wyspałam, bo ostatnio jakoś mi to nie wychodziło i już tak trochę łaziłam jak Zombie.
Zofijce zdjęli gips. Na pogotowiu mówili, że będzie sześć tygodni, ale pojechały wczoraj z Mamulką na chirurgię i tam jej zdjęli, żeby zrobić prześwietlenie i okazało się, że nie będzie już potrzebny, założyli jej stabilizator, czy też raczej, jak twierdzi Zofijka, stalibizator, którego ma nie zdejmować w ogóle i musi cały czas chodzić o kulach, żeby tej nogi nie przeciążać, zwłaszcza, że jeszcze ją to kolano boli.
Wczoraj były urodziny Cornelisa Vreeswijka, obiektu mojej trzeciej fazy, któremu wczoraj poświęciłam wpis. Sam fakt, że były wczoraj jego urodziny, jest dla mnie miłą rzeczą, przy okazji też w szwedzkim radiu zrobili reportaż o Vreeswijku, którego pierwszej części wczoraj słuchałam i jak już pisałam aż się rozkleiłam, natomiast na stronie Dagens Nyheter pojawił się quiz o Vreeswijku, który ja postanowiłam zrobić i, o czym również pisałam, nie znałam odpowiedzi tylko na jedno pytanie, choć sama nie wiem, czy to dobrze, czy świadczy to o jakimś moim fiśnięciu, no ale tak już jest ze wszystkimi moimi fazami.
Był to dzień ważny także dla obiektu mojej czwartej fazy, o którym jeszcze Wam kiedyś napiszę osobny wpis, na razie powiem tyle, że obecnie odbywa się taki bardzo ważny walijski festiwal Eisteddfod, w którym między innymi on bierze udział, no i wczoraj miał taki wielki koncert, który, ku mojej niebotycznej wdzięczności, transmitowało BBC Radio Cymru.
Zrobiłyśmy sobie też wczoraj bardzo fajny wieczór z Mamulką, jak to moja Mamulka określiła, wieczór filmowy, nic fajnego w TV nie leciało, ale my i tak miło spędziłyśmy czas, bardzo fajnie się nam nawijało, jadłyśmy różne rzeczy, które zostały z kolacji, którą Mamulka robiła w weekend dla naszych sąsiadów, bo ich zaprosiliśmy, Mamulka zawsze przy jakichś takich okazjach wystawi na przykład oliwki, albo kapary, żeby było tak elegancko i w ogóle, ale okazało się, że oni chyba tego nie lubią, tym lepiej dla nas, bo został cały słoik oliwek i pełno papryczek chilli i w ogóle różnych takich rzeczy, piłyśmy też martini, Mamulka też, co prawda kiedyś mówiła, że zawsze ją po nawet malutkich ilościach alkoholu boli mózg, więc się zdziwiłam, ale Mamulka stwierdziła, że mózg jej nie będzie bolał, no i nie boli chyba, bo wszyscy by raczej wiedzieli. 😛
Jeździliśmy sobie wczoraj z Tatulem po Laponii. Na mapach Google oczywiście, już Wam pisałam, że bardzo często zwiedzamy świat w ten sposób.
No i kończyłam wczoraj czytać "Magic For Marigold", o której również już Wam pisałam, wiele radości mi sprawiło czytanie tej książki, jak zawsze z Montgomery, zaraz będzie jakaś tam recenzja.

One reply on “Wczorajsze miłe rzeczy.”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink